W obronie księdza
Matka 16-letniego chłopca zeznała w prokuraturze, że podejrzewa znanego gdańskiego duchownego Henryka J. molestowanie seksualne jej syna. Jednak rzekoma ofiara wszystkiemu zaprzecza. Ksiądz również.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", chłopiec bronił kapłana już kilka miesięcy temu w liście do metropolity gdańskiego. "To naciągaczka - miał napisać o swojej matce do arcybiskupa. - Moja rodzina jest patologicza. Wolałem być u księdza niż w domu".
Z informacji gazety wynika, że chłopiec także przed sądem rodzinnym, który zawiadomił o sprawie prokuraturę, zaprzeczył wersji matki, jednak biegły psycholog uznał, że 16-latek kłamie. Są też wątpliwości, czy prosty chłopak może być autorem napisanego literacką polszczyzną listu do arcybiskupa.
Ksiądz powiedział dzisiaj, że nie ma z tym nic wspólnego, a wszystkie rozpowszechniane na ten temat informacje są kłamliwe. - To wierutne kłamstwa, a szczególnie tej matki. Szkoda komentarza. Ktoś za tym stoi, komuś zależy na tej aferze. Ja uciekam od tych spraw, bo są nieuczciwe i kłamliwe - oświadczył.
Ksiądz odniósł się także do dzisiejszego artykułu "Super Expressu" "Prałacie wytłumacz to", w którym napisano, że w lipcu 2003 r. duchowny przebywał w hotelu Radisson w Szczecinie w luksusowym apartamencie z grupą małoletnich chłopców, w tym ze Sławomirem R. Według gazety, ksiądz oglądał z nimi filmy pornograficzne.
W mieście natomiast mieli robić wspólnie zakupy, a ksiądz "z jednym szedł za rączkę, obejmował ich". Dziennik publikuje zdjęcia księdza ze Sławomirem R. z pobytu w Szczecinie.
- To bzdury kompletne. Ja pamiętam to przed rokiem, jak odwoziłem młodzież na kursy języka niemieckiego, to była duża grupa i ktoś sobie fotografował, bo ksiądz jest popularny i "muszę mieć z nim zdjęcie". I dzisiaj to widać. Coś niesamowitego, perfidia wszystko. Prasa, szanujcie się, bo ludzie przestaną kupować gazety - powiedział.
Matka chłopca, była sprzątaczka na plebanii duchownego, zeznała m. in., że ksiądz często całował jej syna w policzek na pożegnanie. Początkowo nie wzbudzało to jej podejrzeń, myślała, że po prostu lubi chłopca i żegna się z nim po ojcowsku, ale kiedy chłopak zaczął coraz częściej nocować u księdza, a w mediach pojawiły się doniesienia o kolejnych przypadkach pedofilii, zaczęła podejrzewać, że mógł być molestowany.
- Śledztwo ma wyjaśnić, czy rzeczywiście ksiądz wykorzystywał chłopca, czy padł ofiarą pomówienia matki - powiedział "Rzeczpospolitej" jeden z prokuratorów prowadzących śledztwo. Ksiądz twierdzi, że to "pomówienia i bzdury".
Obecnie gdańska policja poszukuje 16-latka, który bardzo często uciekał z domu i ukrywał się m.in. u swojej babci w jednej z kaszubskich wsi. Reporter radia RMF rozmawiał z wujem chłopca - mężczyzna potwierdził, że nastolatek często tam bywał, odwiedzał go tam też podejrzany duchowny. Posłuchaj relacji Adama Kasprzyka:
INTERIA/RMF