W. Łyżwińska: Mąż jest ciężko chory
B. posłanka Samoobrony Wanda Łyżwińska - żona Stanisława Łyżwińskiego, jednego z oskarżonych w tzw. seksaferze - zeznawała w kolejnym dniu procesu, toczącego się przed Sądem Okręgowym w Piotrkowie Trybunalskim.
Proces toczy się za zamkniętymi drzwiami, dlatego b. posłanka nie chciała ujawnić szczegółów swoich zeznań, zasłaniając się tajemnicą postępowania.
Łyżwiński ciężko chory?
Według niej stan zdrowia męża, przebywającego od 1,5 roku w areszcie, jest bardzo zły. - Dzisiaj przywieziono go do sądu na wózku inwalidzkim. Podano mu leki. Prosiłam sąd, żeby rozprawa została przełożona, ale sędzia się na to nie zgodził - powiedziała Łyżwińska.
Przebieg piotrkowskiego procesu zakłóca od kilkunastu dni choroba Łyżwińskiego, który obecnie przebywa w więziennym szpitalu w Łodzi. Z tego też powodu zaplanowane na ub. tydzień rozprawy nie odbyły się. Według obrony oskarżony cierpi na "wiele schorzeń onkologicznych, kardiologicznych i neurologicznych".
Nie ma zgody na uchylenie aresztu
Obrońcy chcą, aby ich klient mógł być leczony w szpitalu na wolności i żeby odpowiadał z wolnej stopy. Na to nie zgadza się piotrkowski sąd; niedawno po raz kolejny odrzucił wniosek obrony o uchylenie aresztu.
Proces w tzw. seksaferze toczy się przed piotrkowskim sądem za zamkniętymi drzwiami od maja ub. roku. Łyżwiński oskarżony jest m.in. o zgwałcenie kobiety, a szef Samoobrony Andrzej Lepper o "żądanie i przyjmowanie korzyści o charakterze seksualnym" od działaczek partii. Liderowi Samoobrony grozi kara do ośmiu, a Łyżwińskiemu do 10 lat więzienia.
Nie przyznają się do winy
Obaj politycy nie przyznają się do winy i dotąd nie składali wyjaśnień. Lepper prawdopodobnie rozpocznie swoje wyjaśnienia na rozprawie 18 marca.
Sąd nie zgodził się na ich odtajnienie, dlatego lider Samoobrony zapowiada, że dzień przed rozpoczęciem składania wyjaśnień zwoła konferencję prasową, na której przedstawi dowody swojej niewinności.
W procesie zeznania złożyły dotychczas cztery osobny z pięciu pokrzywdzonych; sąd przesłuchał także już kilkudziesięciu świadków.
INTERIA.PL/PAP