W debacie liczy się nawet picie wody
Tylko wyciągnięcie jakiegoś skandalu, osobistego lub finansowego, może zmienić sposób patrzenia na któregoś z kandydatów - powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Wiesław Gałązka, specjalista od wizerunku.
Jego zdaniem z niedzielnej debaty więcej wniosków powinny wyciągnąć sztaby niż kandydaci. I tak "kamery były niefortunnie ustawione. Jarosław Kaczyński, patrząc w kamerę, patrzył wprost na widzów. Nie dawało to wrażenia, że mówi do Bronisława Komorowskiego".
Czy będziesz oglądał dzisiejszą debatę kandydatów na prezydenta?
Ponadto ekspert m.in. zwrócił uwagę na fakt, że "gdyby Kaczyński częściej popijał wodę, to by tak nie mlaskał, nie musiałby ciągle zwilżać warg językiem. Komorowski zdążył wypić prawie całą szklankę. Miał nawilżone usta, więc lepiej brzmiał jego głos. A Kaczyński mówił "na suchych wargach".
Więcej w "Rzeczpospolitej".
INTERIA.PL/PAP