Tusk chce zgody z Rokitą
Donald Tusk chce się pogodzić się z Janem Rokitą, ale nie za wszelką cenę. O pomoc poprosił małopolskich parlamentarzystów Platformy z senatorem Jarosławem Gowinem na czele - ustalił "Dziennik".
dwa miesiące. Mówił o tym na zeszłotygodniowym spotkaniu z małopolskimi parlamentarzystami PO. Forum było nieprzypadkowe. Oficjalnie celem Tuska było uporządkowanie sytuacji w Krakowie: tam Rokita jest cały czas w ostrym konflikcie z grupą lokalnych działaczy.
Uczestnicy spotkania twierdzą zgodnie, że przebiegało ono w duchu pojednawczym. - Widać było, że Tusk bardzo chce znaleźć jakieś pokojowe rozwiązanie konfliktu. Po raz pierwszy potraktował tam swoich adwersarzy jak partnerów do polemiki. Moim zdaniem stwarza to szansę na zakończenie jego konfliktu z Rokitą. Ja wyszedłem z tego spotkania z nastawieniem koncyliacyjnym - cieszy się Jarosław Gowin.
Według ustaleń "Dziennika", to on ma być głównym mediatorem między oboma politykami. - Tusk poprosił nas wszystkich o znalezienie jakiegoś pokojowego rozwiązania. Wyglądało jednak na to, że najbardziej liczy na Gowina, bo to on ma najlepszy dostęp do Rokity - dodaje inny uczestnik rozmowy poseł PO Janusz Chwierut.
Co jeśli kompromis okaże się niemożliwy? Możliwe są dwa scenariusze. Pierwszy to wprowadzenie komisarza do krakowskiej Platformy. - Przewodniczący przyznał, że takie rozwiązanie jest możliwe. Na pewno nie byłby to zabieg bezbolesny - mówi "Dziennikowi" poseł Ireneusz Raś.
Drugi wariant jest o wiele bardziej drastyczny. Omawiając go, Tusk miał wspomnieć o możliwości zastosowania narzędzi statutowych wobec osób, które szkodzą swoimi wypowiedziami wizerunkowi partii. - Tusk oświadczył, że brak kompromisu może skończyć się sankcjami dla takich osób - relacjonuje poseł PO Andrzej Gut-Mostowy. Odbiór słuchaczy był jasny: to słowa pod adresem Rokity.
INTERIA.PL/PAP