Jolanta Turczynowicz-Kieryłło opublikowała w sobotę na Twitterze zeznanie w związku z publikacją "Gazety Wyborczej", która opisała zdarzenie sprzed wyborów samorządowych 2018 r. Wówczas - według "GW" Turczynowicz-Kieryłło miała ugryźć mężczyznę, który ją przytrzymywał. Funkcjonariusz zeznał, że z kolegą interweniował w nocy z 2 na 3 listopada po otrzymaniu zgłoszenia o szarpaninie z udziałem trzech osób. "Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, zastaliśmy trzy osoby - kobietę z chłopcem i psem, których trzymał jakiś mężczyzna. Mężczyzna ten przytrzymywał te osoby za szyję, kobietę jednym przedramieniem, a chłopca drugim" - opisywał zdarzenie strażnik. Jak dodał, "mężczyzna ten powiedział, iż ujął w czynie obywatelskim osoby, które złamały ciszę wyborczą i po godzinie 0:00 roznosiły na terenie Milanówka ulotki wyborcze jednego z kandydatów na stanowisko burmistrza". Tu strażnik zeznał, że mężczyzna pokazał ugryzienie na swoim przedramieniu, mówiąc, że ugryzła go kobieta. Potem wyjął ulotkę ze swojego samochodu. "Nie zauważyłem, aby na ulicy leżały jakieś ulotki" - zeznał strażnik miejski. Dodał, że wszystkie osoby na miejscu interwencji zostały wylegitymowane. "Kobieta nazywała się Jolanta Turczynawicz-Kieryłło (pisownia oryginalna - PAP)" - dodał strażnik. W relacji funkcjonariusza, gdy kobieta zaczęła słabnąć, strażnicy wezwali więc karetkę pogotowia, do której najpierw udał się mężczyzna, który uczestniczył w szarpaninie, by opatrzono mu ramię po ugryzieniu. Na miejsce wezwano drugi ambulans. Gdy Turczynowicz-Kieryłło wyraziła zamiar zgłoszenia napaści na siebie i syna przez mężczyznę, strażnicy wezwali także policję. Szefowa kampanii Dudy: Broniłam siebie i syna W sobotę "GW" przytoczyła relację mieszkańca Milanówka o pokąsaniu go przez Turczynowicz-Kieryłło przed wyborami samorządowymi w 2018 r. Szefowa kampanii Dudy odpowiadała, że broniła siebie i syna. Opisany przez "GW" za portalem obiektywna.pl incydent wydarzył się podczas ciszy wyborczej przed wyborami samorządowymi jesienią 2018. Turczynowicz-Kieryłło miała kolportować ulotki ośmieszające jednego z kandydatów i miała ugryźć w przedramię świadka, który zatrzymał ją i jej syna do przyjazdu straży miejskiej. Według relacji Turczynowicz, została ona zaatakowana przez rosłego mężczyznę, który szarpał jej syna, a ją zaczął dusić, i wezwała policję. Zaprzeczyła, by kolportowała ulotki. Straż miejska w Milanówku potwierdziła zdarzenie zarejestrowane jako wzajemne naruszenie nietykalności przez kobietę i mężczyznę. Jak pisze "GW", prokuratura umorzyła obydwa postępowania z uwagi na "brak interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu"; żadna ze stron nie wniosła zawiadomienia w trybie prywatnoskargowym.