Zanim do tego dojdzie, wydaje mi się, że Czytelnicy powinni poznać nowe fakty związane z ostatnim, siódmym patrolem ORP "Orzeł", jak i całe sytuacyjne tło działań wojennych na Morzu Północnym związanych z patrolem "Orła". Rozpoczął się on z bazy Rosyth 23.V.1940 r. Okręt miał powrócić do macierzystej bazy alianckiej 2. Flotylli Okrętów Podwodnych 8 czerwca. Do tej pory nikt nie przedstawił w pełni skali wszystkich zagrożeń, z którymi polski okręt mógł się zetknąć podczas ostatniego patrolu bojowego. Ekipa poszukiwawcza z lata 2008 r. na statku "Imor" obaliła teorię lansowaną długie lata przez stronę angielską, że ORP "Orzeł" zatonął na jednej z zagród minowych (16a i 16b), postawionych przez niemiecki zespół minujący akwen Morza Północnego nocami z 17/18 maja i z 19/20 maja 1940 r. Miny postawił wtedy zespół złożony z krążownika Köln, niszczycieli: Bruno Heinemann, Hermann Schoemann i Richard Beitzen oraz awiza Grille. Zagroda 16a została postawiona na terenie od 56°37'N, 03°33'E do 56°51'N, 03°24,5'E. Miała wymiary 28 x 4,3 km. Zagroda 16b była złożona z około 200 min kontaktowych i 500 ochraniaczy pola. Długość zagrody była zbliżona do zapory 16a. Położono ją od 56°54'N, 03°42'E do 57°08'N, 03°36'E. Tuż po Niemcach miny bardzo blisko pola 16b (albo nawet w jego obrębie), postawili również Anglicy. Dziwnym trafem sami nie weszli na miny niemieckie. Może używali trałów-parawanów chroniących przed minami? Typowe wówczas miny kotwiczne typu 08/39 z minlinami o długości 110 m, miały dodatkowo urządzenia zabezpieczające przed niepożądanym wybuchem i dlatego zespół stawiający miny mógł to zrobić w miarę bezpiecznie, dopiero przeciwnik poznawał ich siłę gdy na nie trafił. Niewiedza o niemieckich zaporach wywołała później obawy angielskich dowódców, że tragedię polskiego okrętu spowodowały miny angielskie (na przypuszczalnej pozycji 57°00'N, 03°40'E). Obawy minęły, gdy poznali pozycje niemieckich zapór po złamaniu niemieckiego szyfru morskiej Enigmy o kryptonimie Hydra w 1941 r. Ekipa "Imora" objęła badaniami rejon obu niemieckich zapór z naddatkiem 8 km w każda stronę - dla pewności, że tym sposobem wyeliminują wojenne błędy nawigacyjne i nie znalazła na ich obszarze wraku "Orła". Czytelnicy, którzy zapoznali się w 2008 r. w "Odkrywcy" z relacją opisującą poszukiwania "Orła", nie mogli się z niej dowiedzieć, że te dwie zagrody minowe były ostatnimi, na jakich ORP "Orzeł" mógł w trakcie powrotu do bazy zginąć, bo w początkowej fazie swojego patrolu przechodził przez rejon kilku innych zapór minowych - niemieckich i angielskich - o których wspomnę poniżej w trakcie omawiania etapów planowanej bojowej trasy okrętu w poszczególnych dniach. Oprócz min istnieje kilka innych przyczyn, z powodu których okręt mógł zatonąć, wyszczególnię także kilka miejsc, gdzie tragedia okrętu była najbardziej prawdopodobna. Oto co udało mi się ustalić na temat ostatniego patrolu ORP "Orzeł". 23 maja 1940 r. załoga "Orła" szykuje okręt do siódmego patrolu bojowego z baz angielskich, a trzeciego patrolu w ramach trwającej od 8 kwietnia 1940 r. kampanii norweskiej. Zostawiła ona już trwałe ślady na okręcie i jego załodze. W piątym patrolu (8.IV.1940 r.) "Orzeł" zatopił na południe od Lillesand niemiecki frachtowiec Rio de Janeiro (5261 BRT) w pozycji 58°08'N, 08°29'E; demaskując tym faktem niemieckie plany inwazji na Norwegię. Ze statkiem zatonęło 19 jego marynarzy i 164 żołnierzy a także działa, pojazdy, amunicja i zaopatrzenie. Sukces ten kosztował załogę "Orła" bardzo drogo. Przez kolejny tydzień (10-15.IV) okręt był tak zaciekle tropiony i bombardowany przez niemieckie okręty i samoloty, że z trudem ocalał i powrócił do bazy w Rosyth 18 kwietnia. Załoga naliczyła sto kilkanaście wybuchów bomb głębinowych i lotniczych koło okrętu w trakcie pościgu Niemców. "Orzeł" zaatakował jeszcze raz (10 kwietnia o godz.18.22) torpedami niemiecki patrolowiec V-705, nie trafiając go, choć kpt. Grudziński był o tym przekonany.