Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Toast za zdrowie abstynentów

Sierpień jest w Polsce zwyczajowym miesiącem abstynencji. Nie widać tego jednak w izbach wytrzeźwień ani w policyjnych statystykach.

Statystyczny Polak wypija miesięcznie pół litra wódki, niecały litr wina i ponad 6 litrów piwa. I jeśli sierpień różni się pod tym względem od innych miesięcy, to dlatego, że pijemy wtedy więcej, a nie mniej. Cóż, jakoś trzeba ten miesiąc abstynencji uczcić...

Kościół namawia do abstynencji...

Do tego, by w sierpniu powstrzymać się od spożywania alkoholu, od lat zachęca polski Kościół. Jak powiedział nam ks. Zbigniew Kaniecki, sekretarz Zespołu Apostolstwa Trzeźwości przy Konferencji Episkopatu Polski, zwyczaj sierpniowej abstynencji narodził się w latach 80. z inicjatywy ludzi, którą potem poparli hierarchowie.

Dlaczego sierpień? - Z powodów politycznych i patriotycznych - tłumaczy ks. Kaniecki. Sierpień to z jednej strony miesiąc ważnych wydarzeń w historii Polski - takich jak "cud nad Wisłą", powstanie warszawskie czy Porozumienia Sierpniowe - a z drugiej - miesiąc pielgrzymek maryjnych. Ks. Kaniecki zastrzega, by nie mówić o miesiącu trzeźwości, ale o miesiącu abstynencji. - Trzeźwym trzeba być przez cały rok, a w sierpniu Kościół namawia do całkowitego powstrzymania się od picia alkoholu - tłumaczy.

Sierpniowa abstynencja ma być formą przebłagania za grzechy pijaństwa narodu i promocją trzeźwego stylu życia. "Abstynencja w sierpniu powinna mieć wymiar ekspiacyjny za liczne grzechy pijaństwa, a zarazem stanowić formę zachęty do życia trzeźwego" - napisał w swoim liście pasterskim biskup tarnowski, Wiktor Skworc, przypominając diecezjanom o miesiącu trzeźwości.

... a naród jak pił, tak pije

Ale apele hierarchów najwyraźniej nie docierają do wiernych. Władysław Wójcik z warszawskiej izby wytrzeźwień nie ma wątpliwości. - W sierpniu nie ma żadnego spadku liczby osób dowożonych do izby - mówi. I przytacza dane. W 2004 roku izba miesięcznie przyjmowała średnio około 3700 osób. W sierpniu ubiegłego roku przyjęła ich 3789, a więc nawet powyżej przeciętnej.

Także policyjne dane są bezlitosne. - Statystyki w żaden sposób nie wykazują, żeby w sierpniu było mniej zatrzymań nietrzeźwych kierujących - powiedział nam komisarz Marcin Szyndler z biura prasowego komendanta głównego policji. Funkcjonariusz dodaje, że można nawet powiedzieć, iż w miesiącach wakacyjnych liczba pijanych za kółkiem rośnie. Tylko w czasie minionego długiego weekendu policjanci zatrzymali w ciągu czterech dni 2900 nietrzeźwych kierowców, a więc 725 dziennie, podczas gdy w lipcu było to około 600 osób w ciągu doby.

Statystyki kłamią?

Ks. Kaniecki nie chce komentować tych statystyk. Jego zdaniem, ich publikowanie "służy tylko rozpijaniu narodu". - Ludzie pomyślą, że nie warto się starać, skoro inni piją tak, jak pili - przekonuje. Dodaje, że oczywiście są środowiska, gdzie apel o abstynencję nie dociera, ale są i takie, gdzie jest zauważany.

Władysław Wójcik zwraca uwagę na specyfikę "klienteli" izb wytrzeźwień. - Osoby przywożone do izby wytrzeźwień to w 70 procentach uzależnieni. Oni mają sierpień przez 12 miesięcy w roku, bo przecież żaden się nie przyzna, że ma problemy z alkoholem. Do tych środowisk ten apel nie dociera. Oni nie chodzą do kościoła i nie czytają gazet - mówi Wójcik.

Ale już kierowcy niewątpliwie częściej chodzą na msze i czytują prasę, a najwyraźniej niewiele sobie robią z apeli o abstynencję. - My, Polacy, mamy zbyt długą tradycję rozpijania narodu, trzeba lat, żeby to się mogło zmienić - uważa pracownik izby wytrzeźwień.

Dobrowolna abstynencja

Ks. Kaniecki apeluje, by nie cytować jedynie statystyk, ale zwracać też uwagę na pozytywy. A takim jest niewątpliwie moda na dobrowolną abstynencję. Najbardziej znanym stowarzyszeniem ludzi z własnej woli powstrzymujących się od używania alkoholu jest Krucjata Wyzwolenia Człowieka. Jej członkowie przyjmują zobowiązanie, że nie tylko nie będą pić napojów alkoholowych pod żadną postacią (nie dotyczy to alkoholu zawartego w potrawach czy lekarstwach), ale także częstować nim innych. Swoje wyrzeczenie ofiarują za grzechy pijaństwa narodu i za tych, którym trudno pozbyć się nałogu.

Marek, 25-letni student z Tarnowa, od 7 lat jest dobrowolnym abstynentem. Przyrzeczenia abstynencji spróbował zaraz po 18. rodzinach, na początek na rok. - Wielu dobrowolnych abstynentów pochodzi z rodzin alkoholików. W mojej rodzinie nie było nigdy takich problemów. Zdecydowałem się na to, by się wypróbować, sprawdzić, czy dam radę - opowiada.

Na początku miał problem, żeby znajomym na imprezach wytłumaczyć, dlaczego nie pije. Ale w końcu zrozumieli i przestali się dopytywać. A Marek co roku przedłuża przyrzeczenie. Co roku, bo na razie nie chce się decydować na dożywotnią przysięgę.

Nawet jeśli w ślady Marka nie poszły dotąd setki innych młodych ludzi, nie znaczy to, że nie ma podobnie myślących. Narzeczeni dość chętnie organizują np. wesela bez alkoholu. - Do dobrej zabawy niepotrzebny alkohol. Dobrze zorganizowane impreza, dobry wodzirej i muzyka w zupełności wystarczą - przekonują uczestnicy Ogólnopolskich Spotkań Małżeństw, które organizowały swoje wesela bez alkoholu. A takie mityngi odbywają się w naszym kraju co roku.

W lipcu w Olsztynie odbyły się nawet Warsztaty Wodzirejów Zabaw i Wesel Bezalkoholowych. Podobnie było rok wcześniej. - Szukaliśmy sposobów na przełamanie alkoholowych zwyczajów imprez w Polsce, stereotypu, który każe głupio wierzyć, że bez alkoholu zabawa się nie uda - mówił o imprezie ks. Wojciech Ignasiak, dyrektor Ośrodka Profilaktyczno-Szkoleniowego im. ks. Franciszka Blachnickiego w Katowicach, w którego murach odbywają się podobne warsztaty.

- Nie chorujemy na antyalkoholową obsesję. Wodzirej nie musi być abstynentem, ale nie powinien zachęcać do picia. Jego rolą jest skłanianie do czynnego uczestnictwa w imprezie, a nie coraz bardziej smutnego konsumowania, które dla niektórych kończy się pod stołem - twierdziła Danuta Dybowska, współpracowniczka ks. Wojciecha. A na stronie internetowej weselewesel można poczytać relacje małżonków, którym takie przyjęcia doskonale się udały.

Pomysł na kształcenie wodzirejów powstał właśnie w kręgach wspomnianej Krucjaty Wyzwolenia Człowieka i Ruchu Światło-Życie. I nawet jeśli dotąd niezupełnie udało jej się pokonać "narodową weselną tradycję", może warto pomyśleć choćby o tym, o ile tańsza jest impreza bez alkoholu...

INTERIA.PL

Zobacz także