Terroryzm w Polsce: Bez paniki
Polska nie jest prawdopodobnie wymarzonym celem dla islamskich terrorystów. Co nie oznacza, że możemy spać zupełnie spokojnie.
Po zamachach w Londynie polskie tabloidy zaatakowały czytelników groźbami, jakoby Warszawa miała stać się kolejnym celem terrorystów. Poważni eksperci od spraw islamu i terroryzmu uśmiechają się tylko pobłażliwie na wieść o tego typu doniesieniach. Wg nich, nic nie wskazuje na razie na to, by nasz kraj miał być celem dla terrorystów - muzułmanie nie stanowią u nas znaczącej mniejszości narodowej, a Al-Kaida nie wymienia Polski wśród tych krajów, którym zagroziła atakiem w najbliższej przyszłości.
Słaby znaczy bezpieczny...
Można powiedzieć, że o względnym bezpieczeństwie Polski decyduje - paradoksalnie - jej słabość. Nie jesteśmy mocarstwem, a nasza polityka zagraniczna w większym stopniu uzależniona jest od postawy Stanów Zjednoczonych niż od lokalnej opinii publicznej. Przekonaliśmy się o tym choćby w momencie wysyłania naszych żołnierzy do Iraku, czemu sprzeciwiała się ponad połowa Polaków. Terroryści zdają sobie zapewne sprawę z tego, że ewentualny zamach nie zmusiłby naszych polityków do podjęcia decyzji o wycofaniu naszych wojsk z Iraku, a przecież o to głównie im chodzi.
Bezpieczeństwo - choćby nawet tylko pozorne - gwarantuje nam też stan gospodarki naszego kraju: zamach w Polsce nie miałby prawdopodobnie żadnego wpływu na światowe rynki...
Islamscy terroryści prawdopodobnie nie uwzględniają Polski w swoich planach również dlatego, że jak na razie nasz kraj jest jednolity etnicznie, a zamachowcom, na ogół pochodzenia arabskiego, łatwiej poruszać się wśród kilku milionów rodaków, zamieszkujących inne kraje europejskie.
Czujność przed wyborami
Mieszkańcy Warszawy i innych polskich miast mogą zatem raczej bez większych obaw wsiadać codziennie rano do przepełnionych środków komunikacji miejskiej. Niemniej stuprocentowej gwarancji bezpieczeństwa nikt nam nie jest w stanie zapewnić. Tym bardziej, że wkrótce czekają nas podwójne wybory, a terroryści dowiedli już w przeszłości, że w takich sytuacja mogą atakować...
Przekonali się o tym boleśnie Hiszpanie w marcu 2004 roku. Al-Kaida przewidywała, że nakłonienie Madrytu do wycofania się z Iraku będzie wymagało co najmniej dwóch zamachów. Wystarczył jeden, ale przeprowadzony właśnie przed wyborami. Pod jego wpływem nowo wybrany rząd natychmiast wycofał wojska hiszpańskie znad Zatoki Perskiej.
Polski minister obrony co prawda już zapowiedział, że nasz kontyngent powróci z Iraku z końcem roku, ale nie można wykluczyć, że terroryści będą chcieli przyspieszyć ten termin. Na razie służby specjalne nie notują wzmożonej aktywności islamistów w naszym kraju, ale w odniesieniu do nieobliczalnych zamachowców nigdy nie można mieć pewności... Angielskie służby jeszcze 6 lipca zapewniały, że Wielkiej Brytanii nic nie grozi.
Kruche bezpieczeństwo
Większe obawy niż Al-Kaida powinien w nas wzbudzać poziom bezpieczeństwa, jaki zapewnia nam państwo. Eksperci są zgodni co do tego, że nie mamy się czym pochwalić pod tym względem. Począwszy od lekkomyślności najwyższych władz, która wyszła na jaw przy okazji zamachów w Londynie: w Polsce nie było wtedy ani prezydenta, ani premiera, ani marszałka Sejmu, a szef MSWiA przebywał na zwolnieniu lekarskim!
Fałszywe alarmy bombowe i przeprowadzone wcześniej w Warszawie ćwiczenia antyterrorystyczne pokazały, że nasze służby, oprócz tego, że nie dysponują najnowocześniejszym sprzętem, nie są też odpowiednio skoordynowane, a - jak twierdzą eksperci - w momencie prawdziwego zagrożenia w Polsce bardziej prawdopodobny byłby scenariusz z moskiewskiej Dubrowki niż z londyńskiego metra.
Nie lepiej ma się rzecz z naszymi służbami specjalnymi. Fatalnie świadczy o nich chociażby fakt przetrzymywania przez 25 dni bogu ducha winnego Francuza Mickaela N, który ośmielił się podróżować po Polsce z aparatem fotograficznym.
Niepokojące sygnały płyną również ze strony środowiska muzułmańskiego w Polsce, które od momentu wydalenia z Polski imama Ahmada Ammara zaczęło się niebezpiecznie zamykać w swoim kręgu i z obawy przed wydaleniem z kraju przestało współpracować ze specsłużbami.
Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby terroryści jednak przypomnieli sobie o istnieniu Polski... Bo nasz kraj, jako uczestnik wojny w Iraku, pozostaje mimo wszystko krajem zagrożonym atakami terrorystycznymi.
Szymon Jadczak, INTERIA.PL