"Ponieważ jeden z mężczyzn był przewodnikiem górskim, śledczy chcą ustalić, jakie relacje łączyły go z pozostałymi uczestnikami. Jeżeli okaże się, że byli jego klientami, prokuratorzy zbadają, czy miał wystarczające uprawnienia, aby prowadzić grupę na Gerlach. Dlatego postępowanie będzie prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci, za co grozi do pięciu lat więzienia" - czytamy. Portal wskazuje, że śledczy chcą się zwrócić z wnioskiem do Słowaków o międzynarodową pomoc prawną. "Chcą między innymi przesłuchać ratowników, którzy uczestniczyli w akcji poszukiwawczej oraz wszystkich świadków" - pisze portal. "Dokładne przyczyny śmierci mężczyzn pochodzących z okolic Andrychowa będą znane po sekcji zwłok, której przeprowadzenie słowacka prokuratura zaplanowała na dzisiaj. Jednak ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby przekazali, że wstępną przyczyną śmierci było odpadnięcie turystów od ściany i upadek z dużej wysokości" - dodaje. Śmierć Polaków. Trudne warunki pogodowe W niedzielę ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby poinformowali, że słowaccy ratownicy odnaleźli w rejonie Małego Gerlacha ciała trzech poszukiwanych polskich taterników, którzy w piątek wybrali się na najwyższy szczyt Tatr, Gerlach. Ostatni kontakt telefoniczny z mężczyznami był w piątek pomiędzy godz. 10 a 11. Wówczas przekazali oni znajomemu, z którym mieli się spotkać na dole, że ze względu na trudne warunki ich wyprawa może się przedłużyć. Kiedy o godz. 17 mężczyzna ponownie próbował się z nimi skontaktować, ich telefon milczał. Intensywne poszukiwania Polaków trwały w sobotę i niedzielę, użyto m.in. śmigłowca, drona i lokalizatorów telefonów komórkowych. W poszukiwaniach pomagali ratownicy TOPR z Zakopanego. Ustalenia słowackich ratowników "Z niewiadomych przyczyn Polacy wybrali trasę przez tzw. Wielicką Próbę, która służy jako letnia trasa wspinaczkowa na Gerlach. Zimową porą ta trasa nie jest wybierana ze względu na niebezpieczeństwo upadku podczas przemierzania stromych pól śnieżnych i płyt skalnych oraz słabą możliwość zabezpieczenia, zwłaszcza gdy zespół wspinaczy spięty jest jedną liną" - czytamy w komunikacie Horskiej Slużby.Kiedy trójka Polaków wspięła się na Przełączkę nad Kotłem położoną na wysokości 2440 m n.p.m., po około 50 metrach trawersu na filarze skalnym, ich ślad się urwał. Polacy spadli do żlebu i zatrzymali się około 300 metrów poniżej w tak zwanym Gerlachowskim Kotle.Według słowackich ratowników grupa była związana jedną liną w odstępach co około 7 metrów. Posiadali oni standardowy zimowy sprzęt wspinaczkowy, jednak przewodnik miał nieodpowiednie raki, jak na takie warunki. Jeden z mężczyzn posiadał uprawnienia przewodnika górskiego UIMLA (Union of International Mountain Leader Associations), jednak to nie upoważnia do prowadzenia turystów w tereny wspinaczkowe, w tym na Gerlach."Możemy założyć, że doszło do poślizgnięcia jednego lub kilku członków wyprawy i upadku. Wybrana technika linowa w tym terenie prawdopodobnie uniemożliwiła uniknięcie ewentualnego potknięcia, późniejszego i upadku całej trójki" - napisali w komunikacie słowaccy ratownicy Współpraca Polski i Słowacji w wyjaśnieniu sprawy Sprawę badają słowacka policja i prokuratura. Wymiana informacji na temat postępowania ma przebiegać - jak informuje zakopiańska policja - na poziomie ministerstw zagranicznych obu państw."Ze względu na kroki proceduralne nie będziemy komentować dalej" - przekazała Jana Ligdayova, rzeczniczka prasowa policji w kraju preszowskim, któremu podlega policja w Popradzie.W niedzielę ratownicy Horskiej Zachrannej Slużby poinformowali, że słowaccy ratownicy odnaleźli w rejonie Małego Gerlacha ciała trzech poszukiwanych polskich taterników, którzy w piątek wybrali się na najwyższy szczyt Tatr, Gerlach.