Szumi władza w głowie
Wicepremier i szef MSWiA jest tak zapracowany, że od marca nie ma czasu, by stawić się w lubelskim sądzie. Miał tam zeznawać jako świadek w procesie milicjanta i funkcjonariusza SB, którzy w 1978 roku pobili opozycjonistę Janusza Rożka.
"Dziennik" informuje jednak, że proces stanął w miejscu. Zdesperowani sędziowie postanowili więc przesłuchać wicepremiera w ministerstwie. I choć to decyzja niespotykana, to nawet i z takim przesłuchaniem sąd ma problem.
Jak czytamy w gazecie, Ludwik Dorn już raz zaprosił do siebie sędziów, protokolanta, prokuratora, adwokata jednego z oskarżonych i samego Rożka. Był umówiony z sądem 14 czerwca, ale termin upadł. Minister spraw wewnętrznych leci bowiem na mundialowy mecz Polska-Niemcy. Następny termin ustalono na 30 czerwca.
"Dziennik" przypomina, że Janusz Rożek to legenda lubelskiej opozycji, znajomy Dorna z lat 70. Wicepremier był już wzywany do Lublina kilka razy. Zawsze odpisywał, że zatrzymują go obowiązki służbowe.