Stanisław Biernat: Informacje o spotkaniach jako pierwszy podał Jarosław Kaczyński
Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego sędzia Stanisław Biernat wystosował specjalne oświadczenie. Odnosi się w nim do artykułu "Rzeczpospolitej", w którym Andrzej Stankiewicz opisuje poufne spotkanie wysłannika PiS z prezesem TK Andrzejem Rzeplińskim. Biernat wyjaśnia kwestie związane z jego obecnością na tym spotkaniu. W oświadczeniu zdradza też kulisy działania Trybunału w sprawie listu ministra Szałamachy.
"Nie brałem udziału w rozmowach Prezesa Trybunału Konstytucyjnego, prof. Andrzeja Rzeplińskiego z osobą reprezentującą stanowisko prezesa PiS, ponieważ w dniach, w których odbywały się spotkania, nie było mnie w Warszawie. W drugiej rozmowie uczestniczył, obok prezesa A. Rzeplińskiego, inny sędzia Trybunału" - napisał Stanisław Biernat. Jego oświadczenie opublikowano na stronie internetowej TK.
W artykule "Tajny emisariusz PiS", opublikowanym 6 maja br. na łamach "Rzeczpospolitej" napisano, że wiceprezes TK Stanisław Biernat w drugim spotkaniu brał udział.
Jak dodał Biernat, o rozmowach i ich przebiegu był dokładnie poinformowany. Zaznaczył, że dla niego i Andrzeja Rzeplińskiego było jasne, że spotkania te mają charakter poufny.
"Informację o spotkaniach i odrzuceniu propozycji kompromisu ze strony Prezesa TK podał jako pierwszy w przemówieniu sejmowym Prezes PiS Jarosław Kaczyński. Zarzut odrzucenia propozycji kompromisu jest nietrafny, bowiem jego treścią nie mogłoby być przecież pominięcie przez Prezesa TK treści wyroków Trybunału z 3 grudnia 2015 r. (K 34/15) i 9 marca 2016 r. (K 47/15). Trybunał nie może być stroną kompromisów politycznych" - czytamy w oświadczeniu.
Sam Kaczyński - zapytany przez Interię podczas sobotniego czatu z internautami - powiedział, że nie widzi potrzeby osobistego spotkania się z prezesem TK.
"Sądzę, że pan prezes powinien unikać kontaktów z politykami, bo jego funkcja obliguje do pewnej wstrzemięźliwości. Przypomnę, że Trybunał Konstytucyjny pełni ważną rolę, ale nie jest dodatkową izbą parlamentu i nie może w istocie decydować - arbitralne decyzje to cecha autorytaryzmu" - stwierdził Kaczyński.
Prezes PiS zaznaczył też, że trójpodział władzy musi się wiązać z równowagą. "Jeden rodzaj władzy nie może zdobywać pozycji dominującej i niekontrolowanej, do czego niestety dąży prezes Rzepliński. Nie można też łamać konstytucji (...)" - podkreślił.
Przypomnijmy, jak spotkanie z "wysłannikiem" Jarosława Kaczyńskiego opisywał "Rzeczpospolitej" prezes TK: "Zgłosił się do mnie wybitny prawnik, który nie jest osobą publiczną. Powiedział, że dzwoni w imieniu prezesa PiS. Przy jego udziale odbyłem spotkanie z osobą najwyższego zaufania Jarosława Kaczyńskiego. To była dobra rozmowa, trzygodzinna".
List Szałamachy
Sędzia Biernat odniósł się również do listu ministra finansów Pawła Szałamachy, w którym prosił on prezesa Trybunału Konstytucyjnego o powstrzymanie się do 13 maja od "wypowiedzi, które stanowiłyby podniesienie poziomu sporu" wokół Trybunału.
"Prezes TK, po otrzymaniu w dniu 4 mają 2016 r. rano pisma Ministra Finansów (...), próbował kilkakrotnie porozumieć się z Ministrem i umówić się na rozmowę. Miała się ona odbyć także z moim udziałem. Czekaliśmy na odpowiedź ministra do późnego popołudnia" - napisał sędzia.
Stwierdził też, że sekretariat prezesa podejmował "bezskutecznie próby umówienia się w godzinach od 9:00 do ok. 17:30".
Po co spotkanie? Jak tłumaczy sędzia TK, jego celem miało być "wytłumaczenie przez ministra prośby zawartej w jego piśmie, a w szczególności,czy obejmuje ona także powstrzymanie się od wypowiedzi na temat projektu ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, wniesionego do Sejmu 29 kwietnia 2016r."
"To znaczy" - precyzuje Biernat - "poznanie poglądu ministra, czy ocena projektu ustawy w świetle dotychczasowego orzecznictwa Trybunału, wpłynie na obniżenie oceny ratingowej agencji Moodys".
Na końcu komunikatu wiceprezes Trybunały Konstytucyjnego zauważa, że "brak jakiejkolwiek reakcji ze strony ministra stawia pytanie, czy pismo do Prezesa TK zostało skierowane w dobrej wierze".
"Niezrozumiałe jest też stwierdzenie ministra z 6 maja 2016 r., że <nie ma otwartego kanału komunikacji> z profesorem Rzeplińskim. Pomijam tu ogólniejszą kwestię stosowności takiego pisma w świetle podstawowych zasad ustrojowych i kultury politycznej" - skonkludował Biernat.