Sponsorzy bez barier
Nad prezydencką parą zbierają się czarne chmury. Komisja śledcza badająca tzw. aferę Orlenu odkrywa coraz to nowe wątki prowadzące do pałacu prezydenckiego. Nie wiadomo, ile jest w tym prawdy, a ile gry politycznej i chęci zaszkodzenia Kwaśniewskim.
Aleksander Kwaśniewski to chyba ostatnia osoba na lewicy, która ma ciągle więcej zwolenników niż przeciwników. To wokół niego miała się zjednoczyć lewa strona sceny politycznej przed nadchodzącymi wyborami parlamentarnymi.
Pierwsza para i dranie
Niewątpliwą sympatię w oczach opinii publicznej pozyskiwała prezydentowi jego żona Jolanta, która nie zdradzała ambicji politycznych i wspaniale czuła się w roli Pierwszej Damy, prowadząc fundację charytatywną i troszcząc się o pokrzywdzonych przez los. Ten piękny obraz został jednak ostatnio zmącony przez podejrzenia na temat okoliczności wpłacania znacznych sum na konto fundacji "Porozumienie bez barier" przez firmy z udziałem skarbu państwa, w tym PKN Orlen.
Informacje prasowe na ten temat wyprowadziły prezydenta z równowagi. W jednym z wywiadów nazwał wiązanie fundacji jego żony z aferą Orlenu zwykłym "draństwem".
- Myślę, że ci, którzy przyjrzą się wpływom i rozchodom fundacji, to przeproszą moją żonę i nie będą próbować dezawuować tej działalności charytatywnej - powiedział prezydent.
- PKN Orlen był jednym z tzw. złotych sponsorów fundacji "Porozumienie bez barier" - mówiła Kwaśniewska podczas konferencji prasowej. Według niej, firma przekazała fundacji w dwóch ratach 350 tys. zł. Pieniądze te przeznaczone zostały na budowę kliniki onkologicznej w Gdańsku.
Zdaniem Jerzego Urbana, były naciski na fundatorów, aby wpłacali pieniądze dla "Porozumienia bez barier": - Jest nie w porządku, kiedy z państwowej firmy, wypływają pieniądze na bal arystokracji pod patronatem First Lady, za przeproszeniem. Naciskanie na Orlen, żeby wpłacało pieniądze na bal arystokracji, to po prostu się nóż w kieszeni otwiera. Było naciskanie na Wróbla - twierdzi Urban.
Oszczędna fundacja
17 milionów zł - tyle przez ostatnie 4 lata zebrała fundacja Jolanty Kwaśniewskiej "Porozumienie bez barier". Wydatki na cele charytatywne były tymczasem dwukrotnie mniejsze - ustalili reporterzy RMF FM.
Żona prezydenta wydaje pieniądze niezwykle oszczędnie. Tak wynika z raportów za ostatnie cztery lata, które przejrzał reporter RMF. W 2000 roku z odsetek i darowizn pozyskała ponad 5 milionów - wydała niespełna 1,5. W ten sposób przez lata uzbierała się spora suma i w grudniu ubiegłego roku fundacja dysponowała ponad 10 milionami ulokowanymi na kontach i w papierach wartościowych.
Podejrzani sponsorzy
Z raportów nie dowiemy się natomiast, kto przekazywał pieniądze fundacji. Jak mówi Małgorzata Harasimiuk z Ministerstwa Polityki Społecznej, nie ma obowiązku podawania informacji o darczyńcach.
"Rzeczpospolita" twierdzi, że na liście finansujących fundację Jolanty Kwaśniewskiej znajdowały się spółki zamieszane w działalność mafii paliwowej, a także firma znana z afery finansowej, w którą zamieszani byli politycy SLD.
"Sejmowa komisja śledcza badająca aferę Orlenu dotychczas nie wystąpiła formalnie do Fundacji 'Porozumienie bez barier' o wykaz sponsorów. Tymczasem z naszych ustaleń wynika, że w aktach śledztw są dokumenty potwierdzające, że darczyńcami fundacji były spółka Trans Sad ze Szczecina i częstochowskie spółki byłego prokuratura, obecnie podejrzanego o kierowanie gangiem paliwowym" - podaje "Rzeczpospolita".
"Trans Sad jest przez osoby założycieli ściśle związany z inną głośną szczecińską spółką - BGM, uważaną przez policję i prokuraturę za jedną z najważniejszych w mafii paliwowej. Z akt śledztw będących w dyspozycji komisji sejmowej wynika, że jeden z trzech wspólników tej firmy, Jan B., ujawnił prokuraturze kulisy działalności Orlenu. Zeznał, że widział wykazy osób publicznych i ich zagranicznych rachunków bankowych, na które Orlen miał wpłacać pieniądze. Jan B. wymienił w tym kontekście m.in. nazwisko prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego. Kwaśniewski kategorycznie zaprzeczył, jakoby miał konto w Szwajcarii. Ile na konto fundacji prezydentowej wpłaciły spółki paliwowe? Na razie nie wiadomo" - informuje gazeta.
"Z informacji 'Rzeczpospolitej' wynika też, że fundację Jolanty Kwaśniewskiej wspierało pośrednio także Laboratorium Frakcjonowania Osocza z Mielca. W czerwcu 2000 roku wpłaciło 72 tys. zł Agencji Reklamowej Andrzeja Pągowskiego za umieszczenie znaku graficznego LFO na materiałach informacyjnych kampanii reklamowej 'Miej serce - dbaj o serce', prowadzonej przez 'Porozumienie bez Barier'" - pisze gazeta.
LFO to firma, która miała wybudować fabrykę leków z osocza krwi. Jednym z głównych jej udziałowców był Włodzimierz Wapiński, przyjaciel prezydenta Kwaśniewskiego. Inwestycja w Mielcu była finansowana przez konsorcjum bankowe z Kredyt Bankiem na czele. Kredyt w wysokości 32 mln dolarów w 60 procentach poręczył rząd Włodzimierza Cimoszewicza. Inwestycji nie dokończono, a banki nie dostały swoich pieniędzy. W sprawie tej od ponad dwóch lat śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu.
Prezydencka para pod ostrzałem
Rewelacje dotyczące sprawy Orlenu to nie jedyne zmartwienie państwa Kwaśniewskich. Od kilku tygodni systematycznie ukazują się w prasie artykuły przedstawiające prezydencką parę w złym świetle, np. informacja o zagranicznych kontach prezydenta Kaśniewskiego, gdzie miały trafiać łapówki za kontrakty paliwowe. Mówił o tym prasie oskarżony w tzw. aferze paliwowej Jan Bobrek.
W sumie prezydencka para wiele straciła w oczach opinii publicznej. Jeszcze dwa lata temu dominował nieskazitelny obraz prezydenta jako męża stanu i jego żony jako wymarzonej Pierwszej Damy. Udział w wojnie w Iraku, niejasności najpierw wokół afery Rywina, a teraz w sprawie Orlenu, niewątpliwie mocno nadszarpnęły ten wizerunek.
INTERIA.PL/RMF/PAP