Smak czerwonego wina
11 września 1973 r. odebrał sobie życie prezydent Chile Salvador Allende. Prawicowy socjalista, który stanął na czele nierealnego w swym radykalizmie projektu politycznego.
Dzień był pochmurny i deszczowy. Zbombardowana La Moneda, pałac prezydentów Chile, powoli dogasała. Generał brygady Javier Palacios o godz. 16.20 wezwał detektywów brygady zabójstw policji śledczej. Wkroczyli oni do Salonu Niepodległości, gdzie na kanapie obitej czerwonym aksamitem leżało bezwładne ciało Salvadora Allende, prezydenta Republiki Chile.
Salvador Allende Gossens urodził się 26 czerwca 1908 r. w Valparaiso, bogatym mieście portowym nad Pacyfikiem. Jego ojciec, z wykształcenia prawnik, był uroczym człowiekiem i gawędziarzem z ogromnym poczuciem humoru; masonem, ale zupełnie pozbawionym powagi, dyscypliny i odpowiedzialności. Pociągał go hazard i piękne kobiety. Syn odziedziczył po ojcu wiele cech; niektóre pomogą mu w karierze, inne zepsują opinię. Matka Salvadora była gorliwą katoliczką.
Allende był otoczony kobietami, które o niego dbały. Siostrę Laurę i córkę Beatriz można nazwać jego politycznymi doradczyniami. Obie były zwolenniczkami radykalnej lewicy, często pośredniczyły w kontaktach Allendego z Fidelem Castro. Beatriz, zwana pieszczotliwie Tati, wyszła za mąż za kubańskiego dyplomatę Luisa Fernandez de Ona, według wszelkiego prawdopodobieństwa oficera wywiadu. Córka często nie zgadzała się z ojcem w ocenach sytuacji politycznej, ale szanowała go jako człowieka. Los zgotował obu paniom ten sam tragiczny koniec. W 1976 r. popełniły samobójstwo, na emigracji na Kubie. Małżeństwo Beatriz rozpadło się, Laura była chora na raka.
W 1940 r. Salvador ożenił się z Hortensją Bussi Soto. Mimo licznych romansów Allendego, pozostała przy nim do końca i w pewnym sensie stała się kustoszem jego pamięci.
Allende miał liczną grupę oddanych przyjaciół, do których w latach 60. zaliczali się także chadeccy przywódcy Eduardo Frei, Bernardo Leighton oraz Radomiro Tomic. Przyjaźnie te osłabły lub zostały zerwane w okresie jego prezydentury, gdy walka polityczna przekroczyła obowiązujące reguły. Poważny w życiu publicznym Allende lubił się bawić i płatać dowcipy, nieraz nie najwyższego lotu i czasami uciążliwe dla otoczenia. W polemikach z przeciwnikami politycznymi stawał się sarkastyczny i złośliwy. Pił alkohol, ale wbrew plotkom nie był od niego uzależniony. Był człowiekiem wybuchowym, nawet wobec przyjaciół potrafił być twardy i przykry. Uważał się za doskonałego polityka i sądził, że wolno mu więcej niż innym. Niekiedy określano go jako zapatrzonego w siebie narcyza.
Arogancja i przekonanie o własnej nieomylności odbierały mu jasność ocen i stawały się powodem potężnych błędów. Niedługo przed zamachem Allende potrafił powiedzieć chadeckiemu senatorowi, który ostrzegał go przed możliwą interwencją wojskowych: "W dniu, w którym ktoś będzie próbował dokonać zamachu przeciwko prezydentowi Allende, w jego obronie na ulicę wyjdzie 600 tys. robotników".
W 1926 r. Salvador rozpoczął studia na wydziale medycyny Uniwersytetu Chile w Santiago. Zaangażował się w działalność lewicowej grupy studenckiej Avance, z której zresztą został z hukiem wyrzucony w 1931 r., gdy sprzeciwił się rezolucji o potrzebie tworzenia w Chile rad chłopskich, robotniczych, żołnierskich i studenckich. Był niewątpliwie radykałem i reformistą, ale nie lewicowym dogmatykiem ani tym bardziej komunistą. Drętwe i długie dyskusje ideologiczne nudziły go.
Prawdziwą inicjację polityczną przeżył w 1932 r., gdy w Chile wstrząsanym wielkim kryzysem powstała zaledwie dwunastodniowa Republika Socjalistyczna. Ogłosili ją pułkownik lotnictwa Marmeduque Grove oraz prawnik i mason Eugenio Matte, obaliwszy przedtem prezydenta. Grove był bratem szwagra Allendego. Do końca życia Salvador pozostawał pod jego urokiem i to on ostatecznie sprawił, że Allende postanowił zająć się polityką. Republika została obalona, a jej przywódcy deportowani na Wyspę Wielkanocną, lecz nowy, radykalnie lewicowy ruch przetrwał; Allende znalazł się rok później wśród założycieli Partii Socjalistycznej. W 1935 r. został przyjęty do masonerii, co ostatecznie zdefiniowało go jako polityka.
Allende był uznawany za reprezentanta prawego skrzydła socjalistów. Radykałowie nazywali go burżuazyjnym socjalistą. Wśród młodzieży rozgorączkowanej rewolucją kubańską i rodzącą się partyzantką latynoamerykańską była to obelga. Allende sprzeciwiał się pogłębianiu marksistowskiego kursu socjalistów, opowiadał się za możliwością porozumień wyborczych i współpracą z chrześcijańską demokracją i partiami liberalnego centrum. Raziły go rojenia radykalnych partyjnych kolegów o możliwości zdobycia władzy innymi niż politycznymi środkami.
Jednocześnie ten umiarkowany polityk gorąco popierał rewolucję kubańską. Był zafascynowany Fidelem Castro. W 1967 r. w Hawanie wziął udział w pierwszej konferencji Latynoamerykańskiej Organizacji Solidarności, która powstała z inspiracji Che Guevary. Rok później osobiście przeprowadził partyzantów ocalałych z boliwijskiej awantury Che Guevary przez terytorium Chile i umożliwił im wyjazd na Tahiti.
Ten sam Allende potrafił potępić inwazję Układu Warszawskiego na Czechosłowację i wejść w ostry spór z komunistami. Powtarzał, że droga kubańska niekoniecznie jest dobra dla Chile, aczkolwiek głęboko wierzył, że Chile potrzebuje przekazania władzy w ręce klas dotychczas upośledzonych i transformacji socjalistycznej.
Czy był oportunistą i karierowiczem? Niektóre jego najbardziej kontrowersyjne decyzje polityczne wynikały z bezwzględnego podporządkowania strategii i taktyki lewicy własnym potrzebom i interesom. Pielęgnując opinię polityka umiarkowanego i odpowiedzialnego, potrafił wejść w sojusz z najbardziej zapiekłymi dogmatykami i lewakami. Był ambitny i żądny władzy, ale nigdy nie zdradził obozu lewicy chilijskiej. Uczestniczył w rozłamach w Partii Socjalistycznej, ale był pierwszym, który wspierał następnie jedność partii. Pielęgnował dobre kontakty z komunistami, którzy, gdy wysuwana przez nich kandydatura słynnego poety Pablo Nerudy na prezydenta nie spotkała się z entuzjazmem socjalistów, ostatecznie go poparli.
Przed objęciem urzędu prezydenta Allende miał niewielkie doświadczenie w sprawowaniu władzy: krótko był ministrem zdrowia w lewicowym rządzie na przełomie lat 30. i 40. Natomiast był doświadczonym parlamentarzystą.
W 1970 r. Salvador Allende został prezydentem dzięki niewielkiemu zwycięstwu w pierwszej turze wyborów (zaledwie 36 proc. głosów) i dzięki poparciu chrześcijańskiej demokracji w głosowaniu w Kongresie. (Ten, zgodnie z chilijską konstytucją, wybierał prezydenta, jeżeli żaden z kandydatów nie zdobył bezwzględnej większości głosów). Chadecy zdecydowali się poprzeć Allendego, uzyskawszy obietnice poszanowania konstytucji, systemu demokratycznego i sektora społecznego oraz prywatnego w gospodarce. Allende mógł liczyć m.in. na życzliwość Radomiro Tomica, kontrkandydata w wyborach. Natomiast ustępujący prezydent Frei nie miał złudzeń i uważał, że Allende będzie złym prezydentem, a rządy Jedności Ludowej doprowadzą do katastrofy.
Stany Zjednoczone uczyniły wiele, aby Allende nie doszedł do władzy i jako prezydentowi utrudniały mu życie. Z kolei Związek Radziecki i kraje socjalistyczne przyjęły dojście do władzy lewicy w Chile entuzjastycznie, ale - wbrew nadziejom Allendego - nie przyszły z pomocą gospodarczą. Po wizycie w Moskwie w 1972 r. Allende powiedział, że nigdy nie czuł się bardziej rozczarowany.
Wydarzenia chilijskie wpisywały się w logikę dwubiegunowego świata; interesy i aspiracje małych narodów były drugorzędne. Moskwa - jak się wydaje - pogodziła się z faktem, że Ameryka Łacińska jest obszarem dominacji USA, lecz dała polityczne poparcie rządowi Allendego.
Po opublikowaniu materiałów z tzw. archiwum Mitrochina pojawił się problem: czy Allende współpracował z KGB. Prawdopodobnie spotykał się z działającymi pod przykryciem agentami. Traktował ich jako kolejny kanał informacji lub sposób przekazania postulatów władzom w Moskwie. Sam zapewne nie uważał się za agenta ani tym bardziej nie uważał, aby swoimi rozmowami o polityce i krokach, które zamierza podjąć, szkodził Chile. Nie można wykluczyć, że prezydent przyjmował przekazywane mu w różnych okresach kariery pieniądze na działalność polityczną. Z punktu widzenia naszych standardów było to postępowanie naganne, ale powszechne w ówczesnym chilijskim życiu politycznym. Prawicę finansował wielki kapitał, zwycięstwo chadecji w 1964 r. stało się możliwe w znacznej mierze dzięki pieniądzom amerykańskim.
Więcej szkody Allendemu niż amerykańska wrogość wyrządziło kubańskie poparcie. Castro traktował Chile instrumentalnie. Sądził, że kraj ten stanie się dogodną bazą dla wspierania partyzantki w innych państwach regionu. Kuba pośredniczyła w dostawach broni. Pod koniec 1971 r. do Chile przybył z oficjalną wizytą sam Fidel Castro i pozostał w kraju ponad miesiąc, powodując wściekłe ataki opozycji na rząd, ale irytując również chilijski MSZ i samego prezydenta Allende.
Allende i Jedność Ludowa, jako się rzekło, nie mieli silnego mandatu do sprawowania władzy. Sytuacja w kraju była napięta, społeczeństwo zagubione. Ale prezydent głosił, że przemiany w Chile będą w pełni odpowiadały potrzebom narodu, a chilijski socjalizm będzie miał smak czerwonego wina. Allende i Jedność Ludowa liczyli na to, że w miarę wprowadzania reform pozyskają wyborców silnego lewego skrzydła demokracji. Początkowo wydawało się, że rachuby te są słuszne. Polityka ożywienia popytu wewnętrznego oraz redystrybucji dochodu narodowego, podwyższenia wynagrodzeń, kontroli cen podstawowych produktów przyniosły krótkotrwałe zwiększenie stopy wzrostu gospodarczego oraz poczucie poprawy poziomu życia, zwłaszcza wśród warstw najuboższych. Jeszcze nie pojawiła się presja inflacyjna.
W wyborach samorządowych Jedność Ludowa uzyskała 49,7 proc. głosów, co jej najbardziej radykalni politycy uznali za przyzwolenie na pogłębienie chilijskiej rewolucji. 11 lipca 1971 r. Kongres jednomyślnie przyjął projekt ustawy o całkowitej nacjonalizacji górnictwa miedziowego, rząd zapowiedział również nacjonalizację przemysłu oraz pogłębienie zapoczątkowanej przez chadecję reformy rolnej. Z punktu widzenia potrzeb gospodarki chilijskiej ani pierwszy, ani drugi projekt nie miały większego sensu.
Nacjonalizacje prowadzono w sposób chaotyczny i przy naginaniu przepisów prawa. Przy protestach Kongresu i opozycji państwo przejmowało już nie tylko duże, ale także małe i średnie przedsiębiorstwa, w których strajki i protesty robotników były często inspirowane przez skrajną lewicę. Na chilijskiej prowincji zapanował klimat konfrontacji, bliski wojnie domowej. Produkcja rolna załamała się, a w miastach zaczęło brakować żywności. 8 czerwca 1971 r. został zamordowany przez skrajnie lewacką grupę terrorystyczną Edmundo Perez Zujović, były minister spraw wewnętrznych w rządzie prezydenta Freia. Chadecja uważała, że moralna odpowiedzialność za ten mord spada na Jedność Ludową, a zwłaszcza na jej organy prasowe i telewizję państwową.
W 1972 r. gospodarka chilijska zupełnie się załamała, a kraj wszedł w niekończącą się spiralę inflacyjną. Bojówki lewicy i skrajnej prawicy zbroiły się do ostatecznego starcia. Allende przestawał panować nad sytuacją. Jako szef rządu był niekonsekwentny. Chciał budować socjalizm w ramach demokracji i obowiązującego prawa, tolerując przy tym ekscesy skrajnego Ruchu Lewicy Rewolucyjnej. Twierdził, że chce dojść do porozumienia z chrześcijańską demokracją, ale stawiał jej niemożliwe do spełnienia warunki. Sądził, że wprowadzając do rządu generałów będzie mógł powściągnąć polityczną agresję na ulicach. Jednak generałowie, którzy wspierali Allendego, bo wierzyli w konstytucję, tracili autorytet w wojsku, które przechodziło przez taki sam proces polaryzacji jak całe społeczeństwo.
Wybory parlamentarne w marcu 1973 r. pogłębiły konflikt. Zjednoczona opozycja chadecka i prawicowa zdobyła 57 proc. głosów, Jedność Ludowa - 43 proc. Opozycja uzyskała większość bezwzględną w Kongresie, mogła paraliżować działalność legislacyjną rządu, lecz nie miała większości kwalifikowanej, aby postawić Allendego w stan oskarżenia konstytucyjnego. Obie strony okopały się na swoich pozycjach. W sierpniu 1973 r. Kongres przyjął uchwałę, że prezydent swoimi działaniami narusza konstytucję i dąży do wprowadzenia systemu totalitarnego oraz wezwał ministrów wojskowych, którzy zasiadali w rządzie, do ustąpienia, gdyż popieranie polityki prezydenta naruszało konstytucyjną neutralność sił zbrojnych. Uchwała ta, podobnie jak list prezesa Sądu Najwyższego do Allendego, są przywoływane jako uzasadnienie zamachu stanu. Nie jest to do końca prawdziwe. Czy Kongres, który wzywa do usunięcia demokratycznie wybranego prezydenta inną drogą niż przewidziana w konstytucji, sam nie stawia się poza prawem? Faktem jest, że wśród tych, którzy głosowali za rezolucją, byli politycy chadeccy, którzy potem potępili zamach.
We wrześniu 1973 r. Allende był całkowicie osamotniony; nie mógł porozumieć się z własną Partią Socjalistyczną, radykałowie go nie słuchali, chadecja nie chciała już z nim rozmawiać, a prawica chciała go obalić. Prezydent widział rozwiązanie w referendum, w którym naród miał zdecydować o jego przyszłości. Nie zdążył. 11 września uprzedzili go generałowie pod wodzą Augusto Pinocheta...
Allende wielokrotnie groził, że nie ustąpi dobrowolnie. Słowa dotrzymał, popełnił samobójstwo wzorem innego chilijskiego prezydenta José Manuela Balmacedy, który w podobnej sytuacji w 1891 r. pozbawił się życia. Śmierć Allendego to początek legendy człowieka o czystych rękach, idealisty, któremu nie dano służyć swojemu narodowi. Z legendą starali się walczyć wojskowi, nakazując pochowanie prezydenta w Valparaiso w grobie jego krewnych, zakazując wmurowania jakiejkolwiek tablicy mówiącej o miejscu spoczynku. Prawdziwy, publiczny pogrzeb Allendego odbył się dopiero w 1990 r., z udziałem dawnych przyjaciół i przeciwników. Wojsko, dowodzone przez Augusto Pinocheta, odmówiło prezydentowi honorów przynależnych według tradycji głowie państwa. (Po śmierci honorów nie otrzymał również Pinochet).
Rządy Jedności Ludowej i prezydenta Allende były fatalne dla kraju, doprowadzając Chile na skraj ruiny. Natomiast lewicy posłużyły jako przestroga, czym kończy się nierozumny dogmatyzm. Pogodzona z chadecją lewica walczyła z dyktaturą Pinocheta i ponownie wróciła do władzy w 1990 r. Prezydent Ricardo Lagos, który został prezydentem w 2000 r. i był pierwszym socjalistą sprawującym ten urząd od obalenia Allendego, stwierdził w 30 rocznicę zamachu stanu: "Żaden kraj nie przetrzyma zniszczenia snów, zaciętej polaryzacji i braku prawdziwych rządów. To były błędy. Prawdziwy horror zaczął się we wrześniu 1973 r."
Jarosław Spyra
Polityka