Z danych ISKK wynika, że w 1990 r. Polacy zawarli ok. 230 tys. małżeństw sakramentalnych. W roku 2000 zostało zawartych 175 tys. sakramentalnych związków małżeńskich, w 2011 r. nieco poniżej 160 tys., a w 2016 r. - już tylko 136 tys. "W latach 2002-2003 liczba zawieranych małżeństw nagle wzrosła. Był to efekt wchodzenia w 'wiek małżeński' osób urodzonych w czasie wyżu demograficznego początku lat 80. Po tym okresie liczba zawieranych małżeństw znowu zaczęła spadać" - wyjaśnił ks. Sadłoń. Jednocześnie ks. Sadłoń przyznał, że demografowie od lat obserwują nasilanie się tendencji do odkładania w czasie decyzji o małżeństwie - wzrasta liczba par, które przez sformalizowaniem związku przez kilka lat mieszkają ze sobą. "Z tego powodu średni wiek zawierania małżeństw znacząco wzrasta i coraz bardziej zbliża się do 30 lat" - poinformował. Dodał, że coraz więcej ludzi młodych decyduje się na pozostanie w związku nieformalnym do końca życia, choć - zdaniem dyrektora ISKK - w Polsce to maksymalnie kilka procent gospodarstw domowych. Co jest powodem takiej tendencji? W opinii ks. Sadłonia odkładanie decyzji o małżeństwie wynika z wydłużania się ścieżki kariery zawodowej oraz ogólnej indywidualizacji społeczeństwa. "Ludzie młodzi chcą najpierw zapewnić sobie wykształcenie i rozwinąć się zawodowo, a dopiero później decydują się na założenie rodziny. To także kwestia nastawienia bardziej na jednostkę i samorealizację niż na dobro wspólnoty, jaką jest rodzina" - ocenił. Jednak - jak wyjaśnił - w Polsce bardziej rzuca się w oczy niestabilność i płynność zawieranych małżeństw niż całkowite odchodzenie od formalnego małżeństwa. "Na zachodzie związki nieformalne są nieco bardziej popularne, choć mitem jest przekonanie, że ludzie nie zawierają tam powszechnie małżeństwa. Zgodnie z badaniami np. nie więcej niż kilkanaście procent Francuzów powyżej 40. roku życia nie była nigdy w związku małżeńskim. W Polsce odsetek ten nie przekracza 10 proc." - zaznaczył. Wciąż przeważają małżeństwa wyznaniowe Dyrektor ISKK podkreślił, że pomimo tych tendencji w Polsce wciąż udział małżeństw wyznaniowych - wśród których zdecydowaną większość stanowią tzw. śluby konkordatowe - w ogólnej liczbie zawieranych małżeństw wynosi ponad 60 proc. W 2010 r. małżeństwa wyznaniowe stanowiły 68 proc. wszystkich małżeństw, a w 2016 r. - 63 proc. "Te dane trzeba interpretować ostrożnie. Pamiętajmy, ze małżeństwo sakramentalne w Kościele katolickim można zawrzeć tylko raz, a małżeństwo cywilne - wielokrotnie. W praktyce oznacza to, że osoba, której pierwsze małżeństwo się rozpadło i chce zawrzeć taki związek po raz drugi, nie może tego zrobić w Kościele. Nie będzie więc widniała w statystykach małżeństw konkordatowych" - wyjaśnił. Jak zaznaczył ks. Sadłoń, wiąże się z tym temat wzrastającej liczby wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego SAC podaje, że w ciągu ostatnich lat liczba takich wniosków znacznie wzrosła. Z danych "Rocznika statystycznego Kościoła w Polsce" wynika, że w 1989 r. do sądów biskupich wpłynęło 1,25 tys. wniosków o stwierdzenie nieważności małżeństwa, w 2001 r. było ich 1,5 tys., w 2010 r. - prawie 3,5 tys., a w 2016 r. - ponad 3,7 tys. Wzrasta liczba rozwodów W 2010 roku stwierdzono nieważność 1,8 tys. małżeństw, a w 2012 r. już 2,64 tys. Ponadto, w 2016 r. stwierdzenie nieważności małżeństwa orzeczono w 2,6 tys. przypadków, wyrok przeciw nieważności zapadł 860 razy, 141 razy nastąpiło umorzenie procesu, a 104 razy - zrzeczenie procesu. "Nie interpretuję tych danych jedynie jako przejawu kryzysu instytucji małżeństwa. Z jednej strony, dane te na pewno pokazują, że małżeństwa są mniej trwałe. Z drugiej - jeśli porównamy polskie dane do tych znanych z Francji czy Niemiec, gdzie liczba rozwodów lawinowo wzrasta, a liczba wniosków o unieważnienie spada - to widać, jak dużą wagę Polacy przykładają do tego sakramentu. To, że ludzie, których małżeństwo się rozpadło, występują o stwierdzenie jego nieważności oznacza, że drugi związek chcą również zawrzeć w Kościele. Gdyby traktowali małżeństwo sakramentalne jako formalność bez znaczenia, nie zadawaliby sobie trudu przechodzenia przez całą procedurę stwierdzenia nieważności małżeństwa" - ocenił. Do czego to prowadzi? Zdaniem ks. Sadłonia wszystkie te procesy prowadzą do pogłębiającej się indywidualizacji życia. "To jednostka jest w centrum. Los jednostki staje niejako ponad losem wspólnoty, rodzina stanowi bardziej element indywidualnej biografii. Oznacza to także, że to już nie posiadanie rodziny czy dzieci determinuje ścieżkę kariery, lecz odwrotnie - to, jak wygląda ścieżka zawodowego rozwoju determinuje, na ile dzieci albo czy w ogóle dana osoba zdecyduje się na ich posiadanie" - podkreślił. Dyrektor ISKK ocenił, że w dalszej perspektywie oznacza to coraz głębszą atomizację społeczeństwa. "Wzrastać będzie liczba gospodarstw jednoosobowych, coraz bardziej osłabiać się będą więzi międzyludzkie. Pogłębieniu ulegnie też proces deinstytucjonalizacji społeczeństwa - wszelkie struktury, utarte dotąd wzorce zachowań, będą coraz bardziej płynne. Dawniej kiedy młody człowiek dorastał, to całe jego otoczenie wywierało nacisk na to, by założył rodzinę, miał dzieci. Obecnie jest dużo większe przyzwolenie na inne modele życia, np. na wybranie ścieżki kariery zawodowej" - zaznaczył. Zdaniem ks. Sadłonia, będzie powodować to także pogłębianie się kryzysu demograficznego. Jak podaje ISKK, w ciągu ostatnich 50 lat liczba urodzeń spadła z ok. 530 tys. w 1969 r. do ok. 365 tys. w 2015 r.