Śledczy zmienili zdanie
Jan Kulczyk będzie jednak mógł korzystać z pomocy mec. Jana Widackiego w czasie przesłuchania przed komisją ds. Orlenu. Śledczy postanowili anulować własną uchwałę w tej sprawie powziętą 30 listopada.
Wiceszef komisji śledczej ds. PKN Orlen, Zbigniew Wassermann powiedział wieczorem dziennikarzom, że tuż przed zaplanowanym na jutro przesłuchaniem Kulczyka komisja przyjmie uchwałę o anulowaniu swojej poprzedniej decyzji w tej sprawie, by umożliwić skuteczne przesłuchanie biznesmena.
Po tym, jak 30 listopada komisja uznała, że Widacki nie może być pełnomocnikiem Kulczyka, ten odmówił składania zeznań.
Wassermann powiedział, że ekspertyzy jakie otrzymała komisja wskazują, że podstawa prawna wniosku jego autorstwa o wykluczenie Widackiego, nie była właściwa. - Dlatego trzeba się z tej decyzji wycofać i tak zamierzamy zrobić - dodał.
Podkreślił także, że wniosek o to, by Widacki nie mógł być pełnomocnikiem Kulczyka złożył m.in. z tego powodu, że chciał, aby mecenas był świadkiem. Komisja zdecydowała o wezwaniu Widackiego na początku grudnia. Wassermann przyznał jednak, że to nie komisja może decydować czy Widacki będąc pełnomocnikiem, może jednocześnie być świadkiem.
Posłowie oczywiście woleliby, aby Kulczyk z własnej woli zmienił pełnomocnika lub aby sam Widacki zrezygnował z usług dla najbogatszego Polaka. Jednak wcale na to się nie zanosi. Mecenas potwierdził w telefonicznej rozmowie z reporterką RMF, że zjawi się na jutrzejszym przesłuchaniu wraz ze swoim klientem.
INTERIA.PL/RMF/PAP