Skarb Państwa zwiększy udziały w Stoczni Szczecińskiej
Zakończył się protest prawie dwóch tysięcy stoczniowców przed budynkiem zarządu firmy w Szczecinie. Protestujący chcą, by przyjechał do nich premier. Komitet negocjacyjny wybrany przez załogę sformułował trzy postulaty, które zamierza przesłać Leszkowi Millerowi. Żądamy natychmiastowego przybycia premiera do Stoczni Szczecińskiej i rozmowy z przedstawicielami załogi. Żądamy podjęcia decyzji, które pozwolą na powrót do pracy i otrzymania zaległych płac - to postulaty zgłoszone przez komitet. Zaznaczono, że komitet, w skład którego wchodzi 18 osób zgłoszonych przez wiecujących oraz przywódca strajku w stoczni w 1980 roku Marian Jurczyk, wybierze dalszą formę protestu. Komitet postanowił obradować nadal i formułować dalsze postulaty. Tymczasem minister skarbu Wiesław Kaczmarek poinformował po dzisiejszym spotkaniu przedstawicieli rządu ze stoczniowcami, że Skarb Państwa zwiększy swój udział w Stoczni Szczecińskiej, przejmując udziały członków zarządu zakładu.
Przedstawiciele rządu i Stoczni Szczecińskiej wznowili rozmowy. Bierze w nich udział minister gospodarki Jacek Piechota - poinformowało biuro prasowe resortu gospodarki. W czasie spotkania mają być omawiane szczegóły dotyczące dalszego losu stoczni, m.in. udzielenia jej przez banki tzw. kredytu pomostowego.
Przedstawiciel komitetu Janusz Gajek powiedział zgromadzonym przed stocznią, żeby rozeszli się do domu, a jutro o godz. 9 rano mają przyjść ponownie na plac przed gmachem zarządu, aby otrzymać informacje o wynikach prowadzonych dzisiaj w Warszawie rozmów.
Wcześniej do protestujących przyszedł wicewojewoda zachodniopomorski Andrzej Durka, który powiedział, że w rozpoczętych w Warszawie rozmowach z premierem "po raz pierwszy reprezentowane są wszystkie siły zaangażowane w rozstrzygnięcie konfliktu". Stoczniowcy wygwizdali wicewojewodę, który następnie odjechał spod stoczni. To rozsierdziło zebrany przed zakładem tłum. Ludzie nie wytrzymują już napiętej sytuacji. Większość ze stoczniowców nie ma środków do życia:
- Gdzie jest Jurczyk, Komołowski, Wądołowski? Siedzicie w swoich gabinetach. Gdzie panowie jesteście! - krzyczeli stoczniowcy pod adresem byłych pracowników stoczni.
Marian Jurczyk, przywódca strajku stoczni w roku 1980, były senator i były prezydent Szczecina, który przyszedł pod stocznię po telefonicznej prośbie protestujących, zaapelował do nich o zachowanie spokoju i by poczekać na zakończenie rozmów przedstawicieli stoczni z premierem Leszkiem Millerem. - Trzeba czekać na wyniki rozmów w Warszawie. Musimy walczyć o pracę i chleb, i tożsamość narodową drogą pokojową - powiedział. Jurczyk podkreślił, że "kraj idzie w tym kierunku, że powtórzy się Sierpień ''80". Mówił, że jest w stanie "załatwić" stoczniowcom wizytę u premiera Millera przy pomocy parlamentarzystów.
Wcześniej do zgromadzonych chciał też przemówić działacz Samoobrony Zenon Iwaszkiewicz, który który powiedział, że jego partia pomoże stoczni. Kiedy się przedstawił, stoczniowcy wyrwali mu mikrofon i zepchnęli ze schodów, krzycząc: "Bez polityki".
Przed bramą główną stoczni przyszli dzisiaj głównie ci pracownicy, którzy są na przymusowych urlopach postojowych. Na razie nie wiadomo, czy do nich dołączy kilkuset stoczniowców pracujących za niewielkie 100-200-złotowe zaliczki w zakładzie. Kilka dni temu to oni dali sygnał do rozpoczęcia protestu.
Zdaniem samych stoczniowców spotkanie przed bramą zakładu miało jak najbardziej sens. Po pierwsze w ten sposób chcieli pokazać, jak bardzo zależy im na stoczni. Po drugie, chcieli wiedzieć bezpośrednio po zakończeniu spotkania w Warszawie, jakie zapadły decyzje. Chcieli też mieć informacje z pierwszej ręki.
W poniedziałek ponad półtora tysiąca stoczniowców demonstrowało przed gmachem zarządu, a następnie przeszło przez centrum miasta pod Urząd Wojewódzki. Domagają się wypłaty zaległych od marca wynagrodzeń. Stoczniowcy od 4 marca przebywają na tzw. postojowym.
Stocznia Szczecińska utraciła w październiku ubiegłego roku płynność finansową i stara się o uzyskanie kredytów z banków, co umożliwiłoby wznowienie produkcji. Od dwóch miesięcy 6 tysięcy stoczniowców przebywa na przymusowym urlopie. Nie wiadomo, kiedy będą mogli wrócić do pracy. Od 3 miesięcy stoczniowcy nie dostają pensji.
Warszawa: Rozmowy przedstawicieli stoczni z premierem
Skarb Państwa zwiększy swój udział w Stoczni Szczecińskiej przejmując udziały członków zarządu zakładu - poinformował dzisiaj minister skarbu Wiesław Kaczmarek.
- Podpisano umowę o wycofaniu się ze struktury własności grupy inwestorów prywatnych - powiedział Kaczmarek po spotkaniu przedstawicieli rządu ze stoczniowcami.
- Chcemy pomóc, ale to musi się wiązać ze zwiększoną obecnością Skarbu Państwa w Stoczni. Po szczerej dyskusji ten pogląd został podzielony przez zarząd zakładu. Obecnie Skarb Państwa posiada niecałe 10 proc. w stoczni. Grupa Przemysłowa, skupiająca udziały członków zarządu, posiada prawie 35 proc. kapitału stoczni - powiedział premier Leszek Miller.
Jak powiedział Kaczmarek, w wyniku zmiany struktury własności nastąpi zmiana zarządu i rady nadzorczej stoczni.
Rozmowy przedstawicieli Stoczni Szczecińskiej i rządu będą kontynuowane dzisiaj o godz. 13. w Ministerstwie Gospodarki - poinformował dziennikarzy prezes stoczni Ryszard Kwidziński.
W czasie spotkania mają być omawiane szczegóły dotyczące dalszego losu stoczni, m.in. udzielenia jej przez banki tzw. kredytu pomostowego.
INTERIA.PL/RMF/PAP