- Skoro zawarliśmy umowę, którą uważamy za korzystną, chcielibyśmy, aby została wypełniona. Musimy być jednak realistami i nie udawać, że mamy więcej wpływu na tę decyzję, niż mamy - powiedział polskim dziennikarzom przebywający z wizytą w Waszyngtonie minister. - Naturalną koleją rzeczy, nowa administracja chce spojrzeć na każdy duży program wydatków nowymi oczyma i przekonać się do argumentów. Pamiętajmy, że proces formowania się nowej administracji to jest zawsze parę miesięcy. Trzeba się uzbroić w cierpliwość - oświadczył. Sugerował jednocześnie, że rząd RP nie będzie teraz usilnie zabiegał, żeby obejmująca rządy 20 stycznia administracja prezydenta Baracka Obamy koniecznie zrealizowała porozumienie o tarczy. Zależy to częściowo od Kongresu, gdzie demokratyczna większość uzależnia przyznanie na to funduszy od udowodnienia, że system przeciwrakietowy będzie działał. - Polska nie może ustawiać się w roli lobbysty. Jesteśmy poważnym sojusznikiem, który w akcie przyjaźni zgodził się na przyjęcie amerykańskiej instalacji. Nie zapominamy, że to jest amerykański projekt, ale spodziewamy się, że sojusz polsko- amerykański będzie coraz mocniejszy niezależnie od losów tej konkretnej inicjatywy - powiedział Sikorski. Polski szef MSZ nie chciał wypowiadać się na temat wahań Demokratów co do potrzeby umieszczenia tarczy w Europie, ani spekulować, kiedy sprawa ta się rozstrzygnie. - Debata wśród Demokratów nadal trwa. Senator Obama mówił, że musi przekonać się o skuteczności technologii tarczy rakietowej. Czyli to po prostu musi trochę potrwać. To jest wieloletni program skierowany przeciw zagrożeniu, które ma się dopiero pojawić za jakiś czas. To strona amerykańska musi zdecydować w jakim tempie chce procedować - powiedział. Sikorski rozmawiał w czwartek z demokratyczną kongresmanką Ellen Tauscher, przewodniczącą podkomisji ds. sił strategicznych w Izbie Reprezentantów, gdzie m.in. ważą się losy funduszy na tarczę, oraz z demokratyczną senator Barbarą Mikulski. Zapytany, czy testy mogą rzeczywiście gwarantować techniczną niezawodność tarczy, szef dyplomacji przyznał, że stoi to pod znakiem zapytania. - Z tego co pamiętam z czasów, gdy byłem ministrem obrony, to nie jest tak, że jakiekolwiek urządzenie techniczne można w stu procentach przetestować w fazie badań, czy na etapie prototypu - powiedział. Minister spotkał się także w czwartek z sekretarz stanu Condoleezzą Rice, która wkrótce kończy urzędowanie. Jak powiedział, zapewniła go ona, że wraz z ustępującym prezydentem Georgem W. Bushem "będą oboje przekazywać swoim następcom argumenty i uzasadnienia, jakie legły u podstaw zawarcia między naszymi krajami umowy o obronie przeciwrakietowej". W piątek, w ostatnim dniu wizyty w Waszyngtonie, szef MSZ spotka się z byłą sekretarz stanu Madeleine Albright i jej zastępcą Strobe Talbottem.