"Dziennik" bada, w jaki sposób uczone są w polskich szkołach romskie dzieci i pisze, że fakty są przerażające. Tam, gdzie mieszkają większe skupiska Romów, tworzone są osobne klasy - getta, aby romskie dzieci nie mieszały się z polskimi. Inną praktyką jest kierowanie romskich maluchów do szkół specjalnych. Na Podbeskidziu gazeta znalazła szkołę, która ma dwa wejścia: dla polskich dzieci i osobne - dla romskich. Nikt nie wie, ile spośród romskich dzieci w Polsce trafia co roku do szkół specjalnych. Statystyk nie ma. Ale wystarczyła jedna kontrola w szkole specjalnej w Nowym Sączu, by wykazać, że na 30 uczących się w niej cygańskich dzieci, jedynie troje jest opóźnionych w rozwoju, a reszta przebywa tam z powodu pochodzenia. Najmłodszy maluch miał zaledwie 7 lat. "Wystarczyło, że dziecko nie znało języka polskiego i od razu kierowano je do szkoły specjalnej, gdzie nie miało już szans na efektywną edukację" - powiedziała dziennikowi Elżbieta Mirga, która pełni funkcję pełnomocnika wojewody małopolskiego ds. mniejszości narodowych i etnicznych. Strategia wyrzucania Cyganów ze szkoły ma długą, komunistyczną tradycję. W latach 60. bywało, że Romów przenoszono do szkół specjalnych niejako "z automatu", przypomina "Dziennik". W lipcu br. raport o sytuacji Romów w UE wydała Komisja Europejska. Jej zdaniem miliony mieszkających w Unii Romów podlegają ciągłej dyskryminacji, zarówno na poziomie indywidualnym, jak i instytucjonalnym, a także dotknięte są daleko posuniętym wykluczeniem społecznym. Odpowiedzialnością za ten stan rzecz Komisja obarczyła państwa członkowskie.