Sąd uznał skargę Kaczmarka
Janusz Kaczmarek nie musi wpłacać 100 tys. zł kaucji; może też opuszczać kraj. Sąd uznał w środę, że decyzja prokuratury o kaucji i zakazie opuszczania kraju dla podejrzanego o fałszywe zeznania b. szefa MSWiA nie zawierała uzasadnienia i powołania się na dowody.
stosować jakieś środki zapobiegawcze. Teoretycznie może ona raz jeszcze wyznaczyć takie same środki, ale musi je szczegółowo uzasadnić oraz powołać się na konkretne dowody.
Marzanna Mucha-Podlewska z Prokuratury Okręgowej w Warszawie podkreśliła, że w obecnej sytuacji nie jest przesądzone, jakie środki zastosuje prokuratura, przed którą na mocy decyzji sądu znów otworzyła się taka możliwość. - Nie jest przesądzone, czy w ogóle jakiekolwiek środki będą stosowane, ale teoretycznie możemy występować nawet o zastosowanie aresztu - dodała.
W środę sąd badał - bez udziału mediów - zażalenie obrony Kaczmarka na stosowanie środków zapobiegawczych. Gdy b. minister został zatrzymany i zwolniony 31 sierpnia, po dwóch dniach przesłuchań, prokurator wyznaczył mu 7 dni na wpłatę 100 tys. zł poręczenia majątkowego w zamian za wyjście na wolność i zakazał opuszczania kraju. Kaczmarek po zwolnieniu z prokuratury mówił, że "nie ma takich pieniędzy" i ich nie wpłacił.
Po ogłoszeniu stronom (ale nie mediom) decyzji sądu, jeden z obrońców mec. Krzysztof Stępiński mówił, że uzasadnienie sądu było "miażdżące dla prokuratury" i "nie pozostawia cienia wątpliwości odnośnie błędów, które prokuratura popełniła, prowadząc to śledztwo". Według Stępińskiego, sąd odniósł się też do dowodów zebranych w sprawie, a przedmiotem analiz będzie, czy dowody "tak szumnie prezentowane podczas na konferencji prasowej mają w ogóle jakąkolwiek bądź wartość dowodową".
Drugi obrońca, mec. Wojciech Brochwicz powiedział, że sąd uwzględnił wszystkie argumenty zażalenia. "2:O dla nas" - dodał. Obaj nie chcieli przesądzać, czy teraz wystąpią z powództwem wobec skarbu państwa za zatrzymanie Kaczmarka i za środki zapobiegawcze wobec niego.
Dwaj prokuratorzy, uczestniczący w posiedzeniu sądu, nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami.
20-stronicowe uzasadnienie decyzji sądu streścił dziennikarzom rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie Wojciech Małek. Powiedział, że w decyzji prokuratury "nie wskazano, jakie dowody wskazują na podejrzenie, że podejrzany dopuścił się zarzucanych mu czynów, jak również nie wskazano, dlaczego - zdaniem prokuratury - należy stosować wobec podejrzanego środki zapobiegawcze, w szczególności tego rodzaju". - Ograniczono się do stwierdzenia ogólnego, że istnieją takie dowody - dodał.
Spytany czy sąd oceniał wartość dowodową podsłuchów, Małek odpowiedział, że "sąd zwrócił uwagę, że prokuratura powinna uwzględnić istniejące już orzecznictwo dotyczące np. stosowania technik operacyjnych".
Podsłuchy mogą być dowodami w postępowaniu karnym jedynie wobec tych osób, których konkretnie dotyczy zgoda sądu na zastosowanie takiej "kontroli operacyjnej" oraz wyłącznie wobec ściśle określonego katalogu najgroźniejszych przestępstw - uznał w kwietniu Sąd Najwyższy.
Indagowany, czy oznacza to, że sąd zakwestionował wartość dowodową podsłuchu wobec osoby podejrzanej o fałszywe zeznania (takiego przestępstwa nie ma w katalogu czynów, wobec których polskie prawo pozwala stosować podsłuchy), Małek odparł: - Sąd na tym etapie postępowania nie mógł wprost się wypowiedzieć, czy tak może być.
Mec. Brochwicz powiedział zaś, że podsłuchy nie mogą być w tej sprawie dowodami, bo fałszywych zeznań nie ma w katalogu przestępstw, wobec których podsłuch jest dopuszczalny. Zdaniem Brochwicza, ponadto podsłuchy nie mogą być dowodami wobec świadka, a jedynie wobec podejrzanego (tymczasem Kaczmarek w chwili stosowania podsłuchu miał status świadka).
Sędzia Małek dodał, że w uzasadnieniu sądu nie ma słowa "miażdżące". - Nie wiem, czy można uznać to za miażdżące - powiedział o uzasadnieniu. Małek nie udostępnił dziennikarzom tego dokumentu, bo "dysponentem wszelkich informacji jest prokuratura".
) złożyli zażalenia, ale będą one rozpatrzone "w późniejszym czasie".
Tydzień temu sąd uznał za "bezzasadne i nieprawidłowe" zatrzymanie Kaczmarka, dokonane przez ABW 30 sierpnia. Jeszcze tego samego dnia Prokuratura Okręgowa w Warszawie w precedensowy sposób skrytykowała tę decyzję, jako świadczącą "o braku bezstronności sądu". Krytykowanie przez prokuraturę ostatecznych decyzji sądu podważa autorytety, źle wpływa na kulturę prawną i prowadzi do anarchizacji państwa - replikował Jerzy Podgórski, wiceprezes mokotowskiego sądu.
5 lipca w hotelu Marrriott i wzajemnego nakłaniania się do fałszywych zeznań. Nie zarzucono im zdrady tajemnicy co do samej akcji CBA.
Kaczmarek mówi, że nie był źródłem tego przecieku i zapewnia, że nie łączy go żaden układ z Krauzem. Nie ujawnia jednak, dlaczego ukrywał spotkanie z nim w hotelu.
INTERIA.PL/ Gazeta Wyborcza