Sąd ogłosił wyrok w procesie w sprawie "Wujka"
Katowicki sąd ogłosił dzisiaj wyrok w procesie dwudziestu dwóch byłych milicjantów, oskarżonych o strzelanie do górników na początku stanu wojennego. 13 członków plutonu specjalnego ZOMO zostało uniewinnionych. Sprawy trzech innych umorzono. Uniewinniony został m.in. Marian O., były zastępca szefa katowickiej milicji. Sprawę Romualda C., b. dowódcy plutonu specjalnego, została umorzona. Prokurator Piotr Skrzynecki zapowiedział apelację od wyroku ws. pacyfikacji w kopalni "Wujek" i "Manifest Lipcowy".- Hańba! - tak komentowano wyrok.
Aleksandra Rotkiel podkreśliła dzisiaj, że materiał dowodowy nie wskazuje na to, "by zamiarem oskarżonych były czyny przypisane im w akcie oskarżenia".
Dodała, że należy przyjąć, iż przepisy dekretu Rady Państwa o stanie wojennym z 12 grudnia 1981 r., zwłaszcza dotyczące "wypadków nadzwyczajnych", były "od momentu uchwalenia dekretu obowiązującym prawem". Zarazem podkreśliła, że "sąd nie jest od oceny stanu wojennego". Dodała, że wątpliwości trzeba rozstrzygać na korzyść oskarżonych. Milicjanci w kopalni "Wujek" wykonywali obowiązki służbowe w celu przywrócenia porządku publicznego wynikające z przepisów obowiązujących w stanie wojennym - tak katowicki sąd podsumował swoje uzasadnienie wyroku.
Sąd uniewinnił Mariana O. od zarzutu "sprawstwa kierowniczego" przy pacyfikacji "Wujka", bo nie zdołał mu przypisać "panowania nad czynnościami osób popełniających przestępstwo", a to jest warunkiem stwierdzenia tego przestępstwa. - Sprawstwo kierownicze zachodzi wtedy, gdy kierujący panuje nad czynnościami osób popełniających przestępstwo. Takich zachowań Mariana O. (b. zastępca komendanta wojewódzkiego milicji w Katowicach) sąd, na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, wykazać nie zdołał - powiedziała sędzia Aleksandra Rotkiel. Według sądu, z samego faktu wyposażenia plutonu specjalnego ZOMO w broń palną nie wynika, że planowano jej użycie. Podkreślono, że decyzje o udziale ZOMO w kopalni "Wujek" podjął nieżyjący już ówczesny szef MO w Katowicach Jerzy Gruba, który też dowodził całością akcji, a rola O. była drugorzędna, bo on głównie "przekazywał informacje".
Również Romuald C., dowódca plutonu specjalnego ZOMO, nie jest winny "sprawstwa kierowniczego" masakry w "Wujku" - uznał Sąd Okręgowy w Katowicach. - To nie oskarżony skierował pluton specjalny do odblokowania kopalni, nie on decydował o wyposażeniu w broń palną; nie on decydował o rozpoczęciu i zakończeniu akcji. Nie ma podstaw, by odpowiedzialność oskarżonego rozpatrywać pod kątem kwalifikacji przyjętej w akcie oskarżenia - powiedziała sędzia. Podkreśliła, że cieniem na obecny proces kładą się błędy śledztwa z 1981 r.
Część milicjantów pacyfikujących w 1981 roku śląskie kopalnie użyła broni w sytuacji, kiedy nie byli atakowani - uznał katowicki sąd. Podkreślił jednak, że ich sprawy już się przedawniły, bo tego rodzaju przestępstwo ścigane jest to tylko przez 5 lat. Dlatego sąd umorzył postępowania wobec nich. Zarazem sąd przyjął, że pozostali milicjanci "nie użyli broni w sposób bezprawny", bo działali na podstawie obowiązujących w stanie wojennym przepisów. Tych oskarżonych sąd uniewinnił.
Wątpliwe, niekonkretne, zawierające sprzeczności - tak Sąd Okręgowy w Katowicach ocenił zeznania "taterników", którzy mówili, że w 1982 r. niektórzy oskarżeni mówili im, że strzelali do górników w "Wujku" .Sąd uznał też ustalenia sejmowej komisji sejmowej z 1991 r. Na temat wydarzeń w "Wujku" za zawodne i odrzucił jej wnioski. O godz. 12.20 sąd zakończył odczytywanie uzasadnienia wyroku.
Oburzenie po ogłoszeniu wyroku
"Hańba!", "To niesprawiedliwy wyrok", "Kto w takim razie zabił górników?" - takie komentarze padały przed salą rozpraw po ogłoszeniu wyroku. - Wyrok nie jest sprawiedliwy. Kto zabił moich kolegów? To oni (ZOMO-wcy) strzelali. Nie damy rady nigdy dojść sprawiedliwości - powiedział dziennikarzom jeden z uczestników strajku w kopalni "Wujek", oskarżyciel posiłkowy Adam Skwira.
Oskarżyciel publiczny w procesie w sprawie pacyfikacji w 1981 roku śląskich kopalń Piotr Skrzynecki zapowiedział, że prokuratura będzie apelowała od wyroku, jaki zapadł dzisiaj przed Sądem Okręgowym w Katowicach. Pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych powiedział, że wyrok sądu jest "porażką III Rzeczypospolitej z totalitaryzmem, ze zbrodnią, która od początku do końca była zaplanowana".
Obrońca: wyrok jest słuszny
Wyrok jest słuszny, gdzie brak dowodów - nie może być mowy o karze - mówił po ogłoszeniu wyroku w procesie "Wujka" obrońca 17 oskarżonych mec. Marek Barczyk.
To już drugie orzeczenie sądu w tej sprawie. Pierwszy wydano w listopadzie 1997 roku. Wtedy był to wyrok nieprawomocny i właśnie to dało stronom szansę odwołania.
Kilka miesięcy później sprawą zajął się Sąd Apelacyjny. Sędziowie dopatrzyli się uchybień formalnych i wyrok został uchylony. Sprawę trzeba było zaczynać od nowa.
Dziś, po niemal dwóch i pół roku, proces się zakończył. Przypomnijmy, co w 1997 roku działo się na sali rozpraw:
Kaczyński: polskie sądy nie są w stanie ukarać przestępców PRL
- To dowód na to, że polskie sądy nie są w stanie wyciągnąć konsekwencji wobec funkcjonariuszy Polski ludowej, którzy popełnili przestępstwa - mówi Lech Kaczyński o uniewinnieniu części oskarżonych o masakrę w kopalni "Wujek". - To kolejny przypadek wskazujący na to, że na początku lat 90. dopuszczono się ciężkich błędów dotyczących wymiaru sprawiedliwości - powiedział Kaczyński, były minister sprawiedliwości, dziś lider PiS. Według niego, wymiar sprawiedliwości należało budować po 1989 r. "praktycznie od nowa". Pytany przez PAP, czy sugeruje tym samym, że gdyby ws. pacyfikacji kopalni zasiadał inny skład sędziowski, to wyrok byłby inny Kaczyński odpowiedział: "fakt, że strzelano do ludzi jest bezsporny; fakt, że zginęli ludzi jest bezsporny; fakt, że był tam oddział ZOMO też jest bezsporny".
Płażyński o wyroku w sprawie "Wujka"
- Nie chcę podważać orzeczeń niezawisłych sądów, ale niewątpliwie mści się na nas to, że ta sprawa zamyka się teraz, a nie wiele, wiele lat temu, kiedy można było uzyskać dowody, kiedy żyło więcej świadków - mówił Płażyński dziennikarzom.
Opinie Tuska, Wrzodaka i Nałęcza
- To efekt porozumień przy Okrągłym Stole - twierdzi Zygmunt Wrzodak z Ligi Polskich Rodzin. - Wszelkie procesy przeciwko zbrodniarzom z kopalni "Wujek" czy Kiszczakowi czy Jaruzelskiemu nigdy nie ujrzą światła dziennego, nie będą wykonane żadne wyroki, nikt nie będzie pociągnięty do odpowiedzialności - twierdzi Wrzodak.
- W Polsce od 10 lat nie potrafimy rozliczyć ludzi odpowiedzialnych za masakry. Bardzo łatwo rzucać oskarżenia, albo bardzo łatwo usprawiedliwiać czy uniewinniać. Nie znaleźliśmy mądrego sposobu by zadośćuczynić i ofiarom i pamięci i sprawiedliwości - to z kolei opinia Donalda Tuska z Platformy Obywatelskiej.
- Albo rozliczamy przeszłość albo żyjemy w kraju demokratycznym. Moim zdaniem jest to jeszcze jeden dowód na to, że metodami demokratycznymi zbrodni systemu totalitarnego nie da się rozliczyć, ale alternatywą jest naruszenie demokracji - uważa Tomasz Nałęcz z Unii Pracy.
Posłuchaj relacji reporterki RMF FM Miry Skórki:
Demonstracje przed ogłoszeniem dzisiejszego wyroku
Przed siedzibą Sądu Okręgowego w Katowicach demonstrowała dzisiaj Konfederacja Polski Niepodległej. - Najwyższy czas, aby ukarać oprawców czasu stanu wojennego, którzy strzelali do górników upominających się o niepodległą Rzeczpospolitą. Jest hańbą wymiaru sprawiedliwości, że oprawcy ci pozostają bezkarni, mimo że są znani od lat z imienia i nazwiska - mówił lider KPN Adam Słomka.
RMF/PAP