Saba Dorna zeżarła meble MSWiA
Ukochana suka Ludwika Dorna Saba zniszczyła meble w rezydencji ministra spraw wewnętrznych i administracji przy ul. Zawrat w Warszawie. Za ich wymianę, która kosztowała podatników 3350 zł, były szef MSWiA nie zapłacił do dziś - dowiedział się "Wprost".
Gdy dwa lata temu Ludwik Dorn został ministrem, choć miał już skończony i umeblowany dom, zamieszkał z żoną i ukochanym sznaucerem w ministerialnej rezydencji. Od razu wprowadził swoje porządki. - Teraz będzie tu gotowała moja żona - oznajmił i wyrzucił obsługę kuchni. Ale psa nie upilnował. Być może marszałek nie chciał wychodzić z Sabą na spacer, by nie spotkać mieszkającego obok (i mającego psa) generała Jaruzelskiego, i wypuszczał ją tylko do ogródka. Tak czy siak, suka w domu wariowała. - Pożerała meble. Zniszczyła kanapę i dwa fotele. To wściekły pies. Wszystko gryzie! - mówi informator "Wprost" i dodaje: "Następca Dorna Janusz Kaczmarek musiał kupić nowe wyposażenie, bo wstyd byłoby zaprosić tam jakiegoś zagranicznego gościa. MSWiA przyznaje, że wymieniło część umeblowania, a zakup uzasadniło... standardową potrzebą. I ani słówkiem nie pisnęło o tym, że Saba nadżarła kanapy i fotele".
O sprawie także w najnowszym numerze tygodnika "Wprost", w sprzedaży od poniedziałku, 24 września.