Ekspert do zarządzana rozbudową intranetu został zatrudniony w zeszłym roku. Wcześniej kancelaria postawiła kandydatom konkretne wymogi: doświadczenie w tej dziedzinie i wykształcenie wyższe (licencjackie lub równorzędne). Mimo tych zastrzeżeń pracę otrzymał Stefan Nowak, który ich nie spełnia. Zrealizował on wprawdzie pełny program studiów licencjackich w Warszawskiej Szkole Biznesu (kierunek marketing i zarządzanie, uczelnia od kilku lat nie istnieje), ale choć absolutorium otrzymał dziewięć lat temu, do dziś nie obronił pracy dyplomowej. "Nie ukrywałem tego. O wyborze zdecydowało moje duże doświadczenie, m.in. tworzyłem podobną platformę dla Play" - powiedział dziennikowi Nowak. "Według Ministerstwa Nauki, które "Rzeczpospolita" zapytała o sprawę, Nowak nie ma studiów wyższych, a jedynie średnie wykształcenie. Jego oferta - co potwierdziła kontrola <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-nik,gsbi,25" title="NIK" target="_blank">NIK</a> - powinna zatem zostać odrzucona" - podkreśla dziennik i dodaje, że za kilka miesięcy doradztwa Nowak otrzymał około 51 tysięcy złotych. Eksperta zatrudnił ówczesny zastępca dyrektora Departamentu Analiz Strategicznych KPRM Marcin Gancarz, który zapewnia, że nie znał Nowaka wcześniej. "Postąpiłem zgodnie z przepisami, szukaliśmy doświadczonego praktyka, a nie człowieka, który ma wykształcenie, ale teoretyczne" - tłumaczy "Rzeczpospolitej". To już czwarty ujawniony przez dziennik przypadek zatrudniania w ministerstwach osób bez wykształcenia wyższego, mimo że taki jest wymóg - wynika z rozporządzenia Rady Ministrów. Jednak - jak przypomina "Rzeczpospolita" - to samo rozporządzenie pozwala politykom zatrudniać w tzw. wyjątkowych sytuacjach osoby nie spełniające warunków . Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej".