Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Rozgrywki o zdrowie

Narodowy Fundusz Zdrowia miał zastąpić kasy chorych. Skończyło się na zamianie nazwy i kolejnej wojnie o pieniądze. Wczoraj minister zdrowia zatwierdził plan finansowy NFZ, co w praktyce oznacza właśnie powrót kas chorych. Sprzeciwił się temu wiceprezes Funduszu podając się do dymisji. 

/RMF

Minister zdrowia podpisał plan finansowy NFZ, ale zrobił to na własnych warunkach. Główna zmiana to podzielenie środków na oddziały. Mazowsze dostanie najwięcej - ponad 4,5 mld zł, najmniej Opolszczyzna - 700 mln zł. Tak właśnie działały kasy chorych - każda regionalna kasa miała określony centralnie budżet.

Poza tym Leszek Sikorski zmienił praktycznie wszystko, co chciał zmienić. - Kierunki, które wyznaczył minister zostały zachowane, tzn. więcej na podstawową opiekę zdrowotną, nieco mniej na lecznictwo szpitalne - mówi Agnieszka Gołąbek, rzeczniczka resortu zdrowia.

W całym zamieszaniu z planem finansowym NFZ chodziło tak naprawdę o podział środków pomiędzy poszczególne oddziały, co z kolei jest elementem wojny o kontrolę nad całym Funduszem i jego gigantycznymi pieniędzmi - 30 mld zł.

Gdyby nie było jasnego podziału, władze NFZ miałyby dużą swobodę w kontraktowaniu usług. Można by było dać komuś więcej, a komuś mniej. To zresztą dalszy ciąg rozgrywki o władzę, zapoczątkowanej przez Mariusza Łapińskiego. Były minister tworzył ten system "pod siebie". Teraz już wprawdzie Łapińskiego nie ma, ale są jego ludzie.

Jeszcze wczoraj wiceprezes NFZ Mirosław Manicki wystąpił o prawo dysponowania prawie 1 mld zł bez wiedzy rady Funduszu. Gdy Leszek Sikorski się nie zgodził, Manicki zrezygnował z pracy.

Plan finansowy NFZ na przyszły rok przewiduje, że Lubelszczyzna dostanie 1,5 miliarda złotych. Dyrektor tamtejszego oddziału Funduszu nie kryje satysfakcji, bo innym zabrano nawet 30 proc., a na Lubelszczyźnie udało się utrzymać poziom tegoroczny. Czy naprawdę jest się z czego cieszyć - pytają pielęgniarki okupujące siedzibę NFZ w Lublinie.

Co oznacza te półtora miliarda dla szpitali i pacjentów? Tylko tyle, że znów będą kolejki, że znowu z początkiem września szpitale wyczerpią limity i znowu będzie problem. W tej sytuacji pielęgniarki okupujące NFZ zamierzają dalej protestować, bo ich zdaniem nie można zaakceptować warunków zarzuconych przez Warszawę. - Przy tak dramatycznej sytuacji finansowej niestety ten poziom finansowania to jest gwóźdź do trumny - mówi jedna z nich. Finansowa mizeria może zmusić pacjentów do leczenia poza regionem.

Tutaj najbardziej uprzywilejowane jest Mazowsze. Do 4,5 miliarda z podziału dostałoby jeszcze część rezerwy za pacjentów spoza regionu. Dla innych oznacza to katastrofę. - To jest właśnie to całe niebezpieczeństwo, którego się boimy, bo my wiemy, że mamy dobre szpitale, tylko jeśli te szpitale nie dostaną odpowiednich pieniędzy to upadną - mówią pielęgniarki.

Sikorski: to nieprawda, że będzie mniej pieniędzy

- To nieprawda, że będzie mniej pieniędzy na leczenie w przyszłym roku niż w obecnym i że w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia tworzone są wirtualne rezerwy przeznaczone na inne cele niż leczenie - powiedział dzisiaj na konferencji prasowej minister zdrowia.

Jak oświadczył, zwołał ją, by "zdementować nieprawdziwe informacje", jakie w czwartek przekazywała rzeczniczka NFZ Renata Furman, informując o motywacji Mirosława Manickiego, który złożył dymisję z funkcji wiceprezesa NFZ. Sikorski powiedział, że sam miał zamiar wnosić do rady Funduszu o odwołanie Manickiego. - Pieniędzy w systemie jest o tyle więcej, o ile wzrosła składka na ubezpieczenie zdrowotne - podkreślił minister zdrowia.

Dodał, że niepokojącym sygnałem i zagrożeniem jest to, iż dymisja Manickiego może pokazywać, że Narodowy Fundusz nie przygotował się do kontraktowania świadczeń na 2004 rok. Zapewnił jednocześnie o swoim przekonaniu, że do kontraktowania jednak dojdzie.

INTERIA.PL/RMF/PAP

Zobacz także