RMF "lustruje" administrację
Rząd administruje, a rządzi administracja. Od tygodni zbieramy dane na temat rzeszy urzędników, której nikt i nic nie jest w stanie ruszyć. Wprawdzie plan wicepremiera Jerzego Hausnera zakłada 20-miliardowe oszczędności w administracji, ale są to na razie tylko plany.
W ubiegłym tygodniu na temat kasty nietykalnych urzędników najwyższych szczebli mówił w RMF prof. Witold Kieżun, który reformował administrację ONZ. - Nie można akceptować sytuacji, w której praktycznie są 3 rządy: rząd - Kancelaria Prezydenta z ministrami, rząd - Kancelaria Premiera z ministrami i Rada Ministrów. Kancelarie to są kilkudziesięcioosobowe zespoły wysoko wykwalifikowanych ekspertów, którzy przedstawiają pewne opinie. Kancelaria Premiera - ludźmi, którymi kieruje premier są ministrowie, a nie ministrowie kancelarii - mówił.
Przyjrzyjmy się temu rządowi w rządzie. Co mieści się w okazałym gmachu Kancelarii Premiera? Patrząc na wielkość budynku, raczej nie jest to kilkudziesięcioosobowy zespół ekspertów.
W budynku mają swe sekretariaty wicepremierzy Pol i Hausner. Oczywiście funkcjonują one równolegle z ich gabinetami w ministerstwach. Jest też departament spraw zagranicznych, który wyręcza ministra Cimoszewicza w obsłudze zagranicznych wydarzeń z udziałem premiera. Samych dyrektorów i ich zastępców pracuje w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ponad 40.
A jak się to robi za granicą? Żadnych ministrów nie ma w kancelarii premiera Wielkiej Brytanii. Biuro Tony'ego Blaira mieści się przy Downing Street 10.
Jak mówiła londyńskiemu korespondentowi RMF rzeczniczka premiera, w jego biurze pracuje ok. 20 osób. Najbliżsi współpracownicy Tony?ego Blaira odpowiedzialni są za ogólną strategię rządu, kontakty z mediami, czy nadzorowanie przygotowań do kolejnych wyborów.
Jeśli to konieczne, pracownicy biura utrzymują kontakt z ministerstwami, ale nie wchodzą w ich skład i nie noszą tytułów ministrów. Oficjalnie są współpracownikami lub doradcami. Na terenie Downing Street ogółem pracuje ok. 170 osób. Ta liczba obejmuje wszystkich - łącznie z gońcami i administracją budynków.
Sama siedziba premiera nie jest żadnym pałacem, a zwykłą miejską kamienicą. Dostępu do niej broni stalowa brama ale Downing Street nadal stoi otworem dla szkolnych wycieczek i grup przynoszących premierowi różne petycje. Ta tradycja obowiązuje na Wyspach od stuleci.