Religia łamana etyką
"Kreska dyskryminuje" - krzyczał wielki tytuł na pierwszej stronie jednej z gazet dzień po tym, jak Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu rozpatrzył złożoną osiem lat temu skargę państwa Urszuli i Czesława Grzelaków z Wielkopolski.
Twierdzili, że ich syn, Mateusz, nie miał możliwości uczęszczania na lekcje etyki, a także, że był dyskryminowany przez szkołę i innych uczniów, gdyż nie chodził na religię.
Prawo jest OK
Państwo Grzelakowie skargę składali w sytuacji, gdy umieszczanie oceny z religii/etyki na świadectwach szkolnych nie było obowiązkowe i decydowała o tym szkoła w porozumieniu z rodzicami uczniów.
W roku 2007 ówczesny minister edukacji wprowadził przepis o wliczaniu oceny z religii do średniej, więc obecność tej oceny na świadectwie stała się konieczna. Dlatego trzeba podkreślić, iż Trybunał orzekł, że rozwiązanie prawne, według którego na świadectwie może być stopień z religii albo z etyki, nie narusza Konwencji Praw Człowieka. Problemem jest jedynie brak tej oceny. Trybunał uznał, że - jak sformułował to w serwisie e-prawnik.pl Dariusz Madejski - wskazuje on na "brak afiliacji religijnej".
Warto też odnotować, że wyrok dotyczy tylko sprawy syna państwa Grzelaków. Według Trybunału, Polska nie ma w tej materii żadnego "problemu systemowego" i nie ma konieczności zmiany prawa. Poza tym składający skargę nie otrzymali żadnego zadośćuczynienia (a żądali 150 tys. euro).
Wyrok zapadł niejednogłośnie - stosunkiem głosów sześć do jednego. Zdanie odrębne złożył sędzia David Thor Bjoergvinsson, według którego, aby mówić o dyskryminacji, musiałoby dojść do różnego traktowania osób w sytuacji podobnej.
Sędzia Bjoergvinsson zgadza się, że inną sytuację mają uczniowie uczęszczający na religię bądź etykę, których ocena jest wliczana do średniej, a inną uczniowie, którzy nie uczęszczają - i nie mają wliczanej oceny - to w jego ocenie na tej podstawie nie można mówić o dyskryminacji w rozumieniu art. 14 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Jego zdaniem skarżący nie wykazał też w sposób wystarczający, że zetknął się z uprzedzeniami ze strony innych uczniów.
Kreska z WF-u
Jak wynika z medialnych informacji powodem skargi złożonej przez małżeństwo z Wielkopolski był fakt, że szkoły, do których chodził ich syn, nie organizowały zajęć z etyki, jako alternatywy dla zajęć z religii.
Problem jednak ma jeszcze jeden wymiar. Uczęszczanie na te lekcje nie jest obowiązkowe. Uczeń ma do wyboru nie tylko alternatywę religia-etyka, ale także może w ogóle zrezygnować z uczęszczania na którykolwiek z tych przedmiotów. Motywacja takiej rezygnacji nie musi być (i jak można usłyszeć podczas rozmów z dyrektorami szkół często nie jest) światopoglądowa.
Znane są przypadki uczniów, którzy "z oszczędności czasu" nie chodzili w niższych klasach na religię, po czym w ostatniej klasie nagle sobie o niej przypominali. Rodzi się pytanie, czy w tych przypadkach kreska na świadectwie istotnie świadczy o "braku afiliacji religijnej" i narusza ich prawo do milczenia w sprawach religii?
Czy uczeń, który nie ma oceny z wychowania fizycznego, ponieważ był z niego zwolniony, może czuć się dyskryminowany, że szkolny dokument pokazuje go jako łamagę?
Szymon Hołownia, wiceszef religia.tv i publicysta "Newsweeka", komentując w telewizji wyrok Trybunału ze Strasburga zwrócił uwagę, że kreski na świadectwach pojawiają się również przy innych przedmiotach, a nie budzą oskarżeń o dyskryminację. Czy uczeń, który nie ma oceny z wychowania fizycznego, ponieważ był z niego zwolniony, może czuć się dyskryminowany, że szkolny dokument pokazuje go jako łamagę?
Tymczasem, jak napisała jedna z gazet, Trybunał powiedział, że "w polskich realiach dla każdego jest jasne, że brak stopnia w tej rubryce oznacza, że uczeń jest niewierzący (lub nie wyznaje dominującej w Polsce religii). W ten sposób urzędowy dokument ujawnia światopogląd obywatela".
Nic dziwnego, że w kontekście ogłoszonego 15 czerwca br. wyroku Ministerstwo Edukacji coraz poważniej myśli o powrocie do planów sprzed dwóch lat, kiedy zakładano, że religia lub etyka staną się przedmiotami obowiązkowymi. Nowe przepisy miały wejść w życie we wrześniu 2009 r., ale plany resortu pokrzyżował kryzys. Jak wyliczył jeden z dzienników, wprowadzenie tej zasady tylko w Małopolsce kosztowałoby prawie 11 milionów złotych rocznie.
Świadectwo bez religii?
Trybunał w Strasburgu ocenił, że wyznaczona przez ministerstwo liczba siedmiu uczniów, zmuszająca szkoły do organizowania lekcji etyki, jest zbyt duża i zasugerował zmniejszenie jej do trzech. Uznał też, że argument finansowy nie jest wystarczającym uzasadnieniem dla rezygnacji przez szkoły z organizowania zajęć z etyki.
Publicysta Jan Wróbel, który jest równocześnie dyrektorem społecznego liceum ogólnokształcącego opowiadał, że w jego szkole przedmiotem obowiązkowym jest filozofia, a to jej dział stanowi etyka. Niestety, w telewizyjnej wypowiedzi nie wyjaśnił, jak w tej sytuacji rozwiązuje na świadectwach problem nieuczęszczania na religię. Jednak swoją wypowiedzią zwrócił uwagę na nieadekwatność alternatywy religia/etyka.
Abp Kazimierz Nycz, który przez wiele lat w polskim episkopacie odpowiedzialny był za kwestie katechetyczne, w związku z wyrokiem Trybunału powtórzył, że Kościół katolicki nie ma nic przeciwko, by nauczanie religii w szkołach miało alternatywę w etyce. - W rozmowach z kolejnymi rządami popieraliśmy stworzenie alternatywy religia bądź etyka. Jesteśmy przeciwni istniejącej obecnie furtce, że uczeń może nie uczęszczać na żadne z tych zajęć - przypomniał abp Nycz. Dodał, że obecna sytuacja "jest to dawanie sygnału młodym ludziom, że przedmiot natury religijnej, etycznej czy moralnej nie jest istotny, jest to niewychowawcze".
W imię obrony prawa do milczenia o sprawach religii może dojść do narzucenia wszystkim zakazu ujawniania swoich poglądów religijnych i faktycznej prywatyzacji wiary. A pretekstem do tego groźnego rozwiązania może się okazać trwająca wiele lat nieudolność państwa w drobnej kwestii organizacji zajęć z jednego przedmiotu.
Niemal natychmiast po ogłoszeniu wyroku pojawiły się niepokojące komentarze działaczy praw człowieka. "Rozwiązania są dwa: albo polskie szkoły umożliwią uczniom naukę etyki, albo stopień z religii/etyki zniknie ze szkolnego świadectwa - mówią działacze Fundacji Helsińskiej" - napisała jedna z gazet.
- Jeśli chodzi o wyegzekwowanie lekcji etyki, to liczę na wybraną właśnie przez Sejm na rzecznika praw obywatelskich prof. Irenę Lipowicz, która publicznie deklarowała zajęcie się tym problemem - mówił dr Adam Bodnar, szef działu prawnego Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Ale zaraz dodał: - Jednak jeżeli państwo nie jest w stanie sobie z tym poradzić - to jest inne rozwiązanie: likwidacja stopnia z religii/etyki na świadectwie.
Tego typu głosów nie można lekceważyć. Pokazują one, że w imię obrony prawa do milczenia o sprawach religii może dojść do narzucenia wszystkim zakazu ujawniania swoich poglądów religijnych i faktycznej prywatyzacji wiary. A pretekstem do tego groźnego rozwiązania może się okazać trwająca wiele lat nieudolność państwa w drobnej kwestii organizacji zajęć z jednego przedmiotu.
Ks. Artur Stopka