Referendum na półmetku
Pierwszy dzień europejskiego referendum dobiegł końca. O godz. 20. zamknięte zostały lokale wyborcze. Jeżeli ktoś nie zdążył do tej pory oddać swego głosu, może to zrobić jutro: od godz. 6 do 20. Dziś - jak donoszą reporterzy RMF, obserwujący plebiscyt - do urn wybrało się niewiele osób.
Zamkniętych zostało, na 10 godzin, 24 tys. 989 lokali obwodowych komisji do spraw referendum. W niedzielę lokale wyborcze będą czynne także od godziny 6.00 rano do 20.00 wieczorem. Dyżurować w nich będzie ponad 260 tys. członków obwodowych komisji do spraw referendum.
Polacy w kraju i za granicą odpowiadają na pytanie: "Czy wyraża Pan/Pani zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?". Aby referendum było wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 proc.
W nocy czasu polskiego zakończy się głosowanie w obwodach utworzonych na półkuli zachodniej. Polacy zamieszkali bądź przebywający za granicą głosowali w sumie w 166 obwodach. 14 obwodów powołano na polskich statkach morskich.
Referendum europejskie przebiegało bez poważniejszych incydentów - zapewniali przedstawiciele Państwowej Komisji Wyborczej. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w pierwszych godzinach referendum i w czasie poprzedzającej go nocy, doszło do ponad 20 incydentów. Nie miały one jednak wpływu na głosowanie.
- Głosowanie przebiega w zasadzie bez poważniejszych incydentów - zapewnił dziennikarzy po południu członek Państwowej Komisji Wyborczej, Stefan Jaworski. Jak poinformował, referendum trwa w kraju, za granicą i na statkach.
Wśród incydentów, które miały miejsce w ostatnich godzinach, Jaworski wymienił przypadek w Jaworznie, gdzie nietrzeźwy wyborca awanturował się i musiała interweniować policja.
Jaworski powiedział, że do PKW dzwonią wyborcy z pytaniami o sposób głosowania i możliwość oddania głosu przez pełnomocników. Jaworski wyjaśnił, że w referendum nie można głosować przez pełnomocników, można to zrobić jedynie osobiście. Przypomniał też, że oddany głos będzie ważny, gdy w jednej z kratek (przy "tak" lub "nie") postawione zostaną dwie przecinające się linie: "x" lub "+".
Jak poinformował, około godz. 22.30 PKW planuje podać pełne dane dotyczące frekwencji. Zaraz po zamknięciu lokali wyborczych, czyli po godz. 20, komisja zacznie liczyć, ile kart wydano. Informacje te będą spływały od komisji obwodowych do komisarzy wyborczych, a następnie do PKW.
Jaworski powiedział, że zabezpieczenie lokali przez członków komisji, władze samorządowe i policję zapewni pełne bezpieczeństwo lokali wyborczych oraz znajdujących się w nich dokumentów i urn.
Przypomniał, że o każdym naruszeniu ciszy wyborczej należy powiadomić organy ścigania. Poinformował też , że wiszące na ulicach unijne billboardy nie łamią prawa i nie naruszają ciszy.
W referendum europejskim mogą wziąć udział osoby posiadające obywatelstwo polskie, które w dniu głosowania mają ukończone 18 lat. Według danych Państwowej Komisji Wyborczej, uprawnionych do głosowania jest 29,5 mln Polaków. 1713 młodych ludzi 18 lat ukończy w niedzielę i tego dnia będzie już mogło głosować.
Głosowanie przeprowadza 24 989 obwodowych komisji wyborczych w kraju, 166 za granicą i 14 na polskich statkach morskich.
Już wczoraj rozpoczęto głosowanie w obwodach utworzonych na półkuli zachodniej; dzisiejszej nocy - w obwodach na Dalekim Wschodzie.
Na karcie do głosowania widnieje pytanie: "Czy wyraża Pan/Pani zgodę na przystąpienie Rzeczypospolitej Polskiej do Unii Europejskiej?".
Około północy PKW ma podać dane dotyczące szacunkowej frekwencji po pierwszym dniu głosowania.
Głos ważny - "iks" w jednej z kratek
W lokalu obwodowej komisji do spraw referendum wyborca, po okazaniu dowodu tożsamości, otrzymuje kartę do głosowania. Ma ona format A-4, z jednej strony jest jasnozielona, z drugiej biała.
Głosujemy stawiając znak "iks" bądź też "krzyżyk" w kratce przy "TAK" lub przy "NIE". Niepostawienie "X" w żadnej kratce lub w obydwu powoduje, że głos będzie nieważny.
Postawienie jakiegokolwiek innego znaku w kratce przy "TAK" lub "NIE" spowoduje nieważność oddanego głosu. Nie może być to więc np. znak "V", bowiem prawo wyborcze określa, że muszą to być dwie przecinające się linie.
Poczynienie jakichkolwiek zapisów poza kratkami nie spowoduje unieważnienia głosu.
Gdzie głosujemy w referendum
Są to z reguły te same lokale, w których głosowaliśmy w wyborach parlamentarnych, prezydenckich bądź samorządowych.
Udając się do lokalu wyborczego należy zabrać ze sobą dokument tożsamości ze zdjęciem. Może to być dowód osobisty, paszport, legitymacja, prawo jazdy.
Komisja obwodowa sprawdzi nasze nazwisko w spisie wyborców i na tej podstawie wyda nam kartę do głosowania. Głosować można tylko osobiście. Osoby niepełnosprawne mogą korzystać z pomocy innych osób, ale spoza członków komisji obwodowych.
Osoby głosujące poza miejscem stałego zamieszkania muszą dodatkowo okazać zaświadczenie o prawie do głosowania, co jest warunkiem dopisania do spisu wyborców i dopuszczenia do głosowania.
Ci, którzy wcześniej wystąpili o dopisanie ich do listy wyborców w miejscu pobytu czasowego, muszą mieć tylko dokument umożliwiający stwierdzenie ich tożsamości.
Polacy mieszkający za granicą, a chcący głosować w kraju, przychodzą do lokalu z ważnym paszportem i dokumentem świadczącym o tym, że rzeczywiście mieszkają poza krajem. Może to być dowód zatrudnienia za granicą, opłacania składki ubezpieczeniowej, czy zagraniczne prawo jazdy.
Do spisu wyborców będzie dopisana także osoba, która w przeddzień głosowania opuściła szpital, a wcześniej już wykreślono ją z listy. Musi tylko przedstawić kartę wypisową ze szpitala.
Białystok: na czas nie dojechały do komisji pieczątki
Kilkanaście osób nie mogło dzisiaj rano zagłosować w referendum europejskim w komisji nr 120 w Białymstoku, ponieważ nie było pieczątek.
Jak poinformował Marek Chojnowski, na co dzień dyrektor Szpitala Powiatowego w Sokółce, on i kilkanaście innych osób nie mogło zagłosować w referendum w komisji przy ul. Wiatrakowej, ponieważ komisja nie dysponowała wymaganymi pieczątkami. Podkreślił, że nie będzie mógł wobec tego w ogóle oddać głosu w referendum, ponieważ musi jechać na dyżur do szpitala, który zakończy dopiero w poniedziałek.
Jak wyjaśnia delegatura Krajowego Biura Wyborczego w Białymstoku, winę za tę sytuację ponosi zastępcza przewodniczącego komisji wyborczej, który był nietrzeźwy i "zapodział pieczątki". Wkrótce pieczątki dowieziono. W Biurze Wyborczym zastanawiają się, jak ukarać winnego tej sytuacji.
Rano w Białymstoku ruch w lokalach referendalnych nie jest duży. Na Osiedlach Leśna Dolina i Słoneczny Stok w komisji nr 109, w ciągu pierwszych godziny od otwarcia lokali głosowało kilka osób. Powiedzieli, że głosują wcześnie, ponieważ mają inne plany na później.
- Witamy pierwszą głosującą - usłyszała dziennikarka PAP o 7 rano w obwodowej komisji ds. referendum nr 161, która znajduje się w Domu Studenta Uniwersytetu w Białymstoku przy ul. Żeromskiego.
- Studenci śpią po imprezie - żartowali członkowie komisji, ucieszeni, że ktoś do nich przyszedł. W akademiku chęć głosowania zgłosiło około 70 studentów. Komisja w akademiku została stworzona dla tych, którzy na czas referendum zostają w Białymstoku.
- Może otworzymy na szeroko drzwi, to zachęci kogoś do przyjścia do głosowania - mówili członkowie komisji. Między 7.00 a 7.30 pusto było też w komisji ds. referendum nr 7 w samym centrum Białegostoku.
Dwa przypadki złamania ciszy wyborczej na Dolnym Śląsku
Dolnośląska policja odnotowała wczoraj dwa przypadki złamania ciszy wyborczej. Na przystankach autobusowych we Wrocławiu i Miłonowie koło Oławy pojawiły się antyunijne plakaty i ulotki.
- We Wrocławiu zgłoszenie o rozwieszeniu antyunijnych plakatów przyjął oficer dyżurny. Informację przekazała mieszkanka stolicy Dolnego Śląska. Na wiacie przystanku Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji w centrum Wrocławia pojawiły się trzy antyunijne plakaty - powiedział wczoraj Dariusz Boratyn z dolnośląskiej policji.
Kolejny przypadek zakłócenia ciszy wyborczej odnotowano w Miłonowie koło Oławy. O zdarzeniu policję również powiadomiła kobieta. Na przystanku autobusowym przyklejono dwa plakaty. Na ławce zaś nieznani sprawcy rozłożyli około 50 antyunijnych ulotek.
Dwa przypadki złamania ciszy wyborczej w Łódzkiem
Łódzka policja odnotowała do tej pory dwa przypadki złamania ciszy wyborczej.
W Kutnie i w Łasku pojawiły się antyunijne ulotki -poinformował dzisiaj rano nadkomisarz Krzysztof Łuczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
W Kutnie - ustalony już przez policję sprawca - rozdawał ulotki na ulicach miasta. Natomiast w Łasku nieznani sprawcy rozrzucili ulotki na klatkach schodowych bloków na osiedlu Przylesie.
Policja odnotowała też w nocy jedno włamanie do budynku szkoły w Piotrkowie Trybunalskim, gdzie mieści się jedna z komisji referendalnych. Włamanie jednak nie miało związku z referendum i nie przeszkodziło w otwarciu na czas lokalu wyborczego - dodał Łuczak.
W Delegaturach Krajowego Biura Wyborczego w Łódzkiem poinformowano PAP, że w ciągu pierwszej godziny nie zanotowano żadnych incydentów i nieprawidłowości, a początek wyborów odbywa się bardzo spokojnie.
Tczew: Wyborca uszkodził urnę
Jeden z wyborców w Tczewie kopnął podczas głosowania w urnę wyborczą. Powstało uszkodzenie, które członkowie komisji wyborczej zakleili. Głosowanie trwa.
- Do wydarzenia doszło po godzinie 11. w jednym z lokali wyborczych w Tczewie. Mężczyzna po oddaniu głosu kopnął w urnę do głosowania. Zrobiła się dziura, którą jednak członkowie komisji zakleili i głosowanie odbywa się nadal bez przeszkód - poinformowała PAP Marta Frykowska z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.
- Urna jest w tej chwili zabezpieczona, zaklejona. To nie zakłóciło momentu głosowania, ani nie spowodowało żadnego zatrzymania. Głosy nie wysypały się z urny - powiedziała PAP Irena Gliniecka z komisji wyborczej, w lokalu której doszło do incydentu.
Dodała, że personalia mężczyzny zostały ustalone i przekazane policji.
INTERIA.PL/PAP