Przełożona betanek nie stawiła się w prokuraturze
Wezwana przez prokuraturę była przełożona betanek Jadwiga Ligocka nie stawiła się na przesłuchanie. Prokuratura Rejonowa w Puławach (Lubelskie) zamierza jej postawić zarzut naruszenia miru domowego, czyli przebywania na terenie klasztoru w Kazimierzu Dolnym, wbrew woli właściciela.
Jadwiga Ligocka oraz 60 innych byłych sióstr Rodziny Betańskiej, a także były zakonnik Roman K., zostali eksmitowani z kazimierskiego klasztoru 10 października.
Prokurator Rejonowy w Puławach Dariusz Lenard powiedział, że prokuratura będzie dążyć do przesłuchania b. przełożonej betanek. Do końca tygodnia prokuratorzy poczekają na ewentualne wyjaśnienia kobiety dotyczące jej nieobecności. Jeśli ich nie dostarczy, na początku przyszłego tygodnia podejmą decyzje o dalszych krokach wobec niej.
Prokuratura prawdopodobnie przy pomocy policji będzie starała się ustalić miejsce pobytu i ponownie wezwać Ligocką.
Zarzut naruszenia miru domowego puławska prokuratura przedstawiła już byłemu franciszkaninowi Romanowi K., który był zatrzymany tuż po eksmisji z klasztoru. Podczas przesłuchania, według prokuratury, były zakonnik nie odniósł się w sposób logiczny i merytoryczny do stawianych mu zarzutów, mówił o rzekomo prowadzonej przez niego misji. Roman K. został po przesłuchaniu zwolniony.
Inne postępowanie dotyczące byłych sióstr prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie. Zamierza ona wyjaśnić okoliczności pobytu zbuntowanych betanek w klasztorze w Kazimierzu i sprawdzić, czy nie doszło tam do przestępstw.
Przesłuchała już w tej sprawie dwie byłe zakonnice, ale jak informował dziennikarzy prokurator apelacyjny Robert Bednarczyk, przesłuchania te niewiele wniosły do sprawy. Dwie kolejne byłe betanki zostały wezwane na przesłuchanie na drugi dzień po eksmisji, ale nie stawiły się w prokuraturze.
Bednarczyk zapowiedział, że prokuratura będzie dążyć do przesłuchania byłych sióstr. Nie wiadomo jednak, kiedy to nastąpi. Informował również, że dotychczasowe ustalenia lubelskiej prokuratury wskazują, iż nie było zagrożenia popełnienia zbiorowego samobójstwa w klasztorze. Śledztwo w tym kierunku wszczęte zostało po publikacji w ?Fakcie? listu od jednej z byłych zakonnic sugerującego możliwość popełnienie zbiorowego samobójstwa. List okazał się fałszywy.
Jednak w toku tego postępowania, jak zaznaczył prokurator, wyłoniły się inne okoliczności ?wskazujące na uzasadnione podejrzenie zaistnienia za murami klasztoru przestępstw publicznoskargowych, także przestępstw przeciwko zdrowiu?. Bednarczyk odmówił podania szczegółów.
Eksmitowane byłe betanki przewieziono do trzech domów rekolekcyjnych, ale nie skorzystały z przygotowanych dla nich tam pomieszczeń. Odjechały w nieznanym kierunku. Nie wiadomo, gdzie się obecnie znajdują. Jeszcze w środę po eksmisji do odzyskanego klasztoru wprowadziły się zakonnice Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej.
INTERIA.PL/PAP