Protest żon górników: "Należy się kasa"
"Po latach trudów udręki, zaciskania pasa, rozbrzmiewa wokół zgodny głos, należy się kasa" - śpiewa przed Ministerstwem Gospodarki grupa 50 kobiet z Ornontowic - żon protestujących górników z 'Budryka" - które chcą się spotkać się z wicepremierem i szefem resortu Waldemarem Pawlakiem.
Wiadomo jednak, że wicepremiera nie ma w stolicy, bo pojechał z wcześniej zaplanowaną wizytą do Lublina.
Waldemar Pawlak powiedział w Radiu ZET, że zamierza zobowiązać zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW) do podjęcia rutynowych działań kryzysowych. Podkreślił, że niedopuszczalne jest, aby "trzech bardzo radykalnych działaczy związkowych" mogło doprowadzić do destabilizacji całego przemysłu węglowego. Strajk na tle płacowym prowadzi do dużych strat kopalni, która dziennie traci z powodu przestoju ok. 2,5 mln zł.
Wójtowicz poinformował, że noc minęła w kopalni spokojnie. 6 osób prowadzi od wtorku głodówkę na poziomie 1000 m, a ok. 150 innych zjechało 700 metrów pod ziemię i tam prowadzą strajk okupacyjny. Kilkuset górników protestuje też na powierzchni.
Górnicy mówią, że po fiasku ostatnich negocjacji płacowych nie zamierzają już wyjeżdżać z kopalni i nie skorzystali z wtorkowego zaproszenia na rozmowy w siedzibie Jastrzębskiej Spółki Węglowej, do której po Nowym Roku dołączył "Budryk".
Trwa kolejny impas w negocjacjach, bo obie strony konfliktu trwają przy swoich stanowiskach. W środę mają się rozpocząć szkolenia tych pracowników "Budryka", którzy nie biorą udziału w strajku i chcą pracować. JSW zamierza ich skierować do innych swoich kopalń.
Otrzymywali oni dotychczas jedynie tzw. dniówki postojowe, czyli 60% normalnej płacy. Po szkoleniach w czwartek pierwsi mają zacząć pracę w innych zakładach. Dostaną takie pensje, jakie mieli w Budryku, a pracodawca zorganizuje im transport autokarami i pokryje jego koszty.
Protest w ornontowickiej kopalni ma charakter płacowy. Związkowcy z czterech działających tam związków chcą, by płace w tej kopalni zostały podniesione co najmniej do poziomu w najgorzej opłacanej kopalni JSW, której częścią stał się samodzielny dotąd "Budryk".
INTERIA.PL/PAP