Komisja ds. Reformy Prawa Pracy przy Ministerstwie Pracy pracuje nad reformą kodeksu pracy od 1999 roku. Jej członkowie proponują m.in. zwolnienie pracodawcy z obowiązku zapłaty za czas choroby pracownika, czy też skrócenie urlopu wychowawczego do roku. Reformatorzy chcieliby także, by okres wypowiedzenia umowy o pracę na czas nieokreślony uzależnić od stażu pracy u danego pracodawcy, a nie od czasu pracy w ogóle. I tak na przykład przy stażu do 3 lat okres wypowiedzenia wynosiłby dwa tygodnie, powyżej 3 lat - 3 miesiące. Eksperci podkreślają, że konieczny jest zupełnie nowy kodeks pracy. Ten, nad którym pracuje teraz Sejm, pochodzi z 1974 roku i jest po prostu archaiczny. Całkiem nowego prawa pracy możemy spodziewać się za około trzy lata - uważa szef resortowej komisji. W międzyczasie, jak mówi profesor Tadeusz Zieliński, trzeba ulepszyć istniejące rozwiązania. Wtóruje mu minister pracy Jerzy Hausner, choć - jak podkreśla - są to jedynie działania doraźne. - Są głównie nastawione na to, by zdjąć pewne ciężary z pracodawców po to, aby poprawić kondycje finansową przedsiębiorstw i by przyczynić się - pośrednio - do pobudzenia przedsiębiorczości i tworzenia nowych miejsc pracy - mówi Hausner. Do czerwca komisja ma przygotować projekt dalszych zmian dotyczących zbiorowego prawa pracy i prawa związkowego. Reforma nie będzie jednak łatwa. Dotychczasowe próby spotkały się z gwałtownym sprzeciwem związkowców, zarówno tych z lewicy (OPZZ) jak i tych z prawicy (Solidarność).