Problemy z nową komisją
Komisja śledcza mająca zbadać prywatyzację PZU dopiero powstała, a już są z nią problemy, związane z tym, że ma ona działać równocześnie ze śledczymi zajmującymi się aferą Orlenu.
Gdzie stanie kolejny komisyjny stół? Kiedy będą się odbywać posiedzenia śledczych? Po Sejmie krążą przeróżne pomysły i przepisy, jak poradzić sobie z tą klęską urodzaju.
Niektóre alegoryczne: "W domu ojca mojego jest mieszkań wiele" (to Ludwik Dorn); inne zaś ironiczne: "Można sobie wyobrazić podzielenie Sali Kolumnowej ścianką działową z judaszem pośrodku. Państwo będziecie wsadzali głowę przez judasza tam, gdzie będzie ciekawiej (to z kolei Tomasz Nałęcz).
Bardziej zdroworozsądkowe podejście wykazuje Krzysztof Janik. - Z tego, co się orientuję, w Sejmie jest około 114 sal, więc myślę, że z miejscem nie będzie problemu. Państwo co najwyżej będziecie mieć kłopot, co relacjonować - mówi.
No właśnie, problemem jest nie tylko kwestia miejsca, ale i czasu. Komisja ds. Orlenu po kilkutygodniowym uśpieniu szykuje ważne przesłuchania, m. in. Aleksandra Kwaśniewskiego. A przecież nowi śledczy będą chcieli zapewne także mocno zacząć.
- Będą takie sytuacje, że te komisje będą funkcjonowały równolegle, tego samego dnia - przyznaje Tomasz Nałęcz. Media nadające relacje z obrad komisji będą więc zapewne często musiały wybierać, prace której z nich relacjonować.
Tutaj "z pomocą" przyszedł dziennikarzom Janik, który wysunął pomysł, by obrad nowej komisji nie relacjonować w mediach, argumentując, że komisji nie powołuje się dla transmisji telewizyjnych, ale by rzetelnie wyjaśnić sprawę. Ale jego pomysł nie ma wielkich szans na poparcie.