Prezydent w spódnicy
Demokraci zaproponowali wczoraj kandydaturę Henryki Bochniarz na prezydenta. Maria Szyszkowska startuje jako kandydatka niezależna. Czy kobieta ma szanse zostać prezydentem Polski?
Kobiecy precedens w historii polskich wyborów prezydenckich już był, ale okazał się niezbyt udany. W 1995 roku w wyborach wystartowała Hanna Gronkiewicz-Waltz, która jednak uzyskała zaledwie 2,76 proc. głosów. Czy któraś z kobiet obecnie aktywnych w polskiej polityce może osiągnąć lepszy wynik?
Największe szanse - przynajmniej jeszcze kilka miesięcy temu - miałaby niewątpliwie kobieta-niepolityk Jolanta Kwaśniewska. Spora część polskich pretendentów do Pałacu Prezydenckiego była mocno wystraszona, kiedy kolejne sondaże wskazywały, że obecna Pierwsza Dama ma wszelkie szanse zwyciężyć w wyborach prezydenckich, jeśli tylko zechce w nich wystartować.
Ostatnio jednak notowania zarówno pary prezydenckiej, jak i samej Jolanty Kwaśniewskiej, znacznie spadły. Z dużą regularnością pojawiają się w prasie artykuły dotyczące rzekomych podejrzanych sponsorów fundacji Porozumienie bez Barier czy dwuznacznych znajomości Pierwszej Damy. Nadto cieniem kładą się też na Jolantę Kwaśniewską kontrowersyjne posunięcia męża, takie jak odmowa stawienia się przed komisją śledczą czy wyjazd do Moskwy na Dzień Zwycięstwa.
Ku niewątpliwej uciesze potencjalnych kontrkandydatów pani prezydentowa, która zresztą nigdy nie komentowała swoich ewentualnych szans wyborczych, podjęła decyzję, że kandydować nie będzie i obecnie przygotowuje się do składania zeznań przed komisją śledczą, a nie do kampanii wyborczej.
Maria Szyszkowska
Decyzję o kandydowaniu podjęła natomiast prof. Maria Szyszkowska, o której głośno było w ostatnim czasie głównie ze względu na przygotowywane przez nią projekty kontrowersyjnych ustaw o związkach partnerskich czy eutanazji. Za te swoje działania Szyszkowska została nawet zgłoszona jako kandydatka do pokojowej nagrody Nobla.
Pani senator zamierza wystartować jako kandydatka niezależna. Przekonuje, że do podjęcia decyzji o starcie w wyborach skłoniły ją sugestie i namowy ze strony innych oraz to, że senator stosunkowo niewiele może sam zrobić i przeforsować.
Szyszkowska wyjaśnia, że startuje, bo chce walczyć z fanatyzmem religijnym i nacjonalizmem, które prezentują niektóre partie. - Prawo nie powinno podlegać moralności jednej z grup światopoglądowych. Tymczasem przez lata rządów lewicy nie została uchwalona ani jedna ustawa, która byłaby sprzeczna z określonymi wartościami religijnymi - zaznacza.
Pani profesor może zapewne liczyć na przychylność sporej części lewicowego elektoratu. Poparcie jej kandydatury rozważa też Unia Lewicy. Ta partia myślała również o wystawieniu kandydatury wicepremier Izabeli Jarugi-Nowackiej, ale ta ostatnia nie jest zainteresowana startowaniem w wyborach prezydenckich.
Henryka Bochniarz
Tymczasem Partia Demokratyczna postawiła wczoraj na kandydaturę Henryki Bochniarz, obecnej szefowej Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, posiadającej doświadczenie w pracy naukowej i w biznesie. Demokraci liczą na to, że pragmatyczna Bochniarz zmieni polskie myślenie o polityce, pokazując, że polityką trzeba zarządzać jak gospodarką: skutecznie, efektywnie i z korzyścią dla nas wszystkich.
Sama Bochniarz uważa, że ma szansę bycia skutecznym kandydatem w wyborach prezydenckich. - Nie gwarancję, ale szansę - zastrzega i dodaje, że nie ma zwyczaju brać udziału w przedsięwzięciach, które są skazane na niepowodzenie.
Szef Partii Demokratyczej, Władysław Frasyniuk, zachwalając kandydaturę Bochniarz, mówił, że prezydentem Polski nie tylko może, ale nawet powinna zostać kobieta. Jego zdaniem, panie zostały niesprawiedliwie zepchnięte na margines życia politycznego, mimo że to one noszą dziś spodnie w polskiej polityce. Czy Frasyniuk ma rację, przekonamy się już jesienią.
INTERIA.PL/PAP