- Już niedługo wyjeżdżamy z Polski. Nie zdradzę dokąd się wybieramy, ale na pewno nie będą to Stany Zjednoczone ani kraje Unii Europejskiej. Jestem na etapie załatwiania formalności i ustalania szczegółów wyjazdu - mówi nam Marcin Dubieniecki. Być może zięć prezydenta chce zabrać rodzinę do orientalnej Japonii, sąsiadującej ze Stanami Kanady albo oddalonej o tysiące kilometrów od Polski Australii... A może do Norwegii? - tego niestety zięć prezydenta nie chce zdradzić. - Na pewno nie jedziemy na żadne wakacje. Czy sądzicie, że biednych studentów stać na zagraniczne wczasy?! - zarzeka się Dubieniecki. Możliwe, że wyjazd prezydenckiej rodziny ma związek ze szlifowaniem prawniczych umiejętności. - Niewykluczone, że tak jest. Ale nic więcej nie powiem - mówi pytany o to Dubieniecki. Zarówno on, jak i Marta są aplikantami adwokackimi i pracują w kancelariach adwokackich. Ciekawe, jak na te wieści zareaguje prezydent (59 l.)? Do tej pory prawie co tydzień widywał się z córką i wnuczkami. Na początku prezydentury przyjeżdżał do rodzinnego domu w Sopocie, później córka z wnuczkami odwiedzała go w ośrodku prezydenckim na Helu. Prezydent na każdym kroku podkreślał, że uwielbia bawić się z wnuczkami. Są jego oczkiem w głowie. Teraz będzie za nimi tęsknił...