Premier: Wzrost płac lekarzy nierealny
Według premiera Jarosława Kaczyńskiego wzrost płac lekarzy w tym roku jest całkowicie nierealny.
Jego zdaniem, sprzeczna z linią rządu jest proponowana przez środowiska medyczne zasada współpłacenia przez pacjentów za niektóre świadczenia medyczne. Rozwiązanie problemu niskich pensji lekarzy premier widzi w ustawach, nad którymi pracuje obecnie Sejm.
- Jeżeli celem strajku lekarzy jest wzrost płac w tym roku, który kosztowałby w sumie 11 mld zł, to jest to cel całkowicie nierealny - powiedział na konferencji prasowej premier. Dodał, że przyjęcie tych żądań oznaczałoby rozbicie całego planu związanego z finansami państwa i relacjami Polski z UE.
Premier zaznaczył, że w przyszłych latach wzrost nakładów na płace pracowników służby zdrowia jest przewidywany, bo zwiększone zostaną składki na ubezpieczenie zdrowotne; budowana będzie też sieć szpitali. Właśnie ten projekt - zdaniem szefa rządu - doprowadzi do sytuacji, w której więcej pieniędzy będzie przeznaczonych na mniejszą liczbę placówek i stąd znajdą się środki na podwyżki pensji dla pracowników medycznych.
. Zapowiedział, że 29 czerwca przedstawi projekt koszyka świadczeń gwarantowanych, który określi, jakie procedury medyczne każdy obywatel będzie miał zagwarantowane z budżetu państwa. Religa wymienił też projekty ustaw: o ubezpieczeniach pielęgnacyjnych na leczenie osób starszych i niedołężnych, a także - dotyczący urealnienia składek na ubezpieczenie zdrowotne, dzięki czemu do budżetu miałby wpłynąć dodatkowy miliard zł.
Odnosząc się do zarobków lekarzy Religa powiedział, że "pensje pracowników opieki zdrowotnej są za niskie w porównaniu do ich wiedzy, do zaangażowania i niezwykle ciężkiej pracy". Dodał, że sama podwyżka dla lekarzy nie kosztowałaby 11 mld, tylko około 4 mld zł. - Jeżeli jednak damy podwyżkę lekarzom, mamy natychmiast strajk pielęgniarek i pozostałych pracowników opieki zdrowotnej - sprecyzował. Dlatego, jego zdaniem, rzeczywiste koszty podwyżek trzeba szacować na 11 mld zł.
Według Religi, jeśli kryzysowa sytuacja w służbie zdrowia będzie trwać, to przy każdym wojewodzie w najbliższych dniach powstaną centra informacji dla pacjentów. Dzięki takim centrom informacji pacjenci z województw, w których szpitale strajkują, będą kierowani do placówek z innych regionów kraju, które nie włączyły się do protestu. Tam chorzy otrzymają poradę bądź zostaną poddani koniecznym zabiegom. Te placówki, które przyjmą ponadplanowych pacjentów z innych województw, otrzymają dodatkowe pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Przypominam, że podstawowa opieka zdrowotna funkcjonuje normalnie, więc kontakt z lekarzem jest zapewniony w pełni - mówił Religa. Dodał, że pacjenci w stanie zagrożenia życia otrzymają pomoc w strajkujących placówkach. Szef resortu zdrowia przedstawił dane z godz. 14, z których wynikało, że w 15 województwach (poza dolnośląskim, z którego danych nie było) w różnej formie strajkuje 159 placówek. Religa przypomniał, że w Polsce są 763 szpitale. W trzech województwach (kujawsko- pomorskim, lubuskim, zachodniopomorskim) żaden szpital nie przystąpił do protestu.
odniósł się do postulatu związku zawodowego lekarzy, który twierdzi, iż celem strajku jest zwrócenie uwagi na problemy służby zdrowia. - Rząd tę uwagę na sprawach służby zdrowia skupia od dawna - podkreślił. Dodał, że nie ma sensu w takim celu narażać zdrowia pacjentów. Zdaniem szefa rządu, prywatyzacja w ochronie zdrowia jest możliwa pod warunkiem, że koszty drogich zabiegów nie będą przerzucane z placówek prywatnych na publiczne.
Premier oświadczył, że proponowana przez środowiska medyczne zasada współpłacenia przez pacjentów za niektóre świadczenia jest "w stu procentach sprzeczna z linią tego rządu".
- Jak ktoś ma 800-900 zł emerytury, to nawet niewielka odpłatność może być barierą w dostępie do usług medycznych. Trudno sobie wyobrazić coś bardziej sprzecznego z zasadą solidarności społecznej, którą próbujemy wcielać w życie - zaznaczył Kaczyński. Według Religi, lepszym rozwiązaniem w tym zakresie byłyby ubezpieczenia dodatkowe.
INTERIA.PL/PAP