Prasa francuska o wizycie Sarkozy'ego w Polsce
Francuskie gazety z umiarkowanym zadowoleniem piszą w piątek o rezultatach czwartkowej wizyty prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego w Polsce.
- Być może zapoczątkowane zostało wczoraj w Warszawie zbliżenie, które skłoni braci Kaczyńskich do zmiany stanowiska" w sprawie systemu głosowania w Radzie UE - pisze "Le Figaro".
Źródło francuskie sądzi, że trzeba poczekać na zakończenie szczytu w Brukseli, żeby ewentualnie usunąć ostatnie przeszkody (na drodze do przyjęcia uproszczonego traktatu konstytucyjnego), w tym polski sprzeciw wobec zasady podwójnej większości, której nie sprzeciwia się żadne inne państwo" - czytamy natomiast w "L'Express", który ocenia, że "polscy przywódcy tkwią na swoich pozycjach".
- Jeśli Polacy zechcą pójść na ustępstwa, nastąpi to prawdopodobnie w ostatnich godzinach Rady" (Europejskiej, która będzie obradować w Brukseli 21 i 22 czerwca ) - twierdzi wspomniane francuskie źródło.
Oba dzienniki przytaczają też słowa Sarkozy'ego, że "została długa droga do przejścia" przed szczytem UE i "noc z 21 na 22 czerwca będzie długa".
Według "Le Figaro", Sarkozy użył w Warszawie trojakiej broni: "pedagogiki, psychologii i uwodzicielskiego czaru", rozgrywając "trudną partię z bliźniakami Kaczyńskimi, znanymi z głębokiej nieufności wobec wszystkiego, co mogłoby grozić scedowaniem części suwerenności na rzecz Unii Europejskiej".
Na polską fobię w stosunku do Niemiec Sarkozy "odpowiedział czymś na kształt "psychodyplomacji". "Dyplomacja polegała na oddaniu hołdu historycznej roli Polski w Europie i wyrażeniu podziwu dla tego kraju ruchu oporu. Odciął się też od epoki Jacquesa Chiraca, który przez swoje prorosyjskie odruchy i brak zainteresowania "nowych krajami" zmarnował historyczne spotkanie Francji z Polską" - pisze "Le Figaro".
Obie gazety piszą, że Sarkozy postawił przed sobą skromne zadania, jadąc do Warszawy - "rozmawiać, wymienić poglądy, uciec się do pedagogiki, by pokazać Polsce, gdzie jest jej interes" ("L'Expresss") i "skłonić Polaków do większej elastyczności w negocjacjach zamiast zamykania się w logice odmowy, która im nie służy" ("Le Figaro").
INTERIA.PL/PAP