Poseł nie wielbłąd
Kiedy w Warszawie obowiązywała prohibicja w związku z wizytą papieża, reporterzy RMF bez problemu kupili drinki w Sejmie. Żeby zaś było jeszcze zabawniej, rozmiłowani w prohibicji posłowie wymyślili, że także Dzień Dziecka będzie dniem bez alkoholu. Ciekawe, czy i wtedy Sejm będzie jedynym miejscem, gdzie bez problemu będzie można się napić.
Rafał A. Ziemkiewicz komentuje w "Rzeczpospolitej", że sprzedaż alkoholu w Sejmie i tak od dawna jest nielegalna, nawet jeśli nie ma akurat prohibicji. Bo - po pierwsze - jest to zakład pracy, po drugie jest za blisko miejsca kultu religijnego, jakim jest sejmowa kaplica, a po trzecie - to za blisko szkoły, która jest naprzeciwko ulicy.
Posłowie na co dzień za bardzo się tym jednak nie przejmują. Prohibicję uchwalają ochoczo, dzielnie apelują o trzeźwość rodziców w trosce o dzieci, ale gdy zjeżdżają na sesje, ich spotkania nierzadko kończą przy kieliszku. Oczywiście nie byłoby w tym jeszcze nic złego - pracę mają w końcu stresującą - gdyby na jednym, dwóch czy nawet trzech kieliszkach się kończyło. Ale to znamienne, że - jak donosi RMF - posłowie w restauracji sejmowej nie proszą już o jedną wódkę, ale o jednego "firaka". A jest tak ponoć od momentu, kiedy poseł Witold Firak upił się tak bardzo, że nie był w stanie wejść na sejmową mównicę.
W związku z świeżo uchwaloną prohibicją reporterzy RMF pokusili się o podsumowanie co głośniejszych poselskich libacji. Przypomnieli m. in pijackie śpiewy posłanki SLD, Małgorzaty Ostrowskiej, której nie tylko nie zraziły telewizyjne kamery, ale nawet bełkocząc zapraszała reporterów do baru na drinka, a także przypadek dwóch posłów Samoobrony, Jerzego Pękały i Mieczysława Aszkiełowicza, którzy po relaksie w sejmowej restauracji wytoczyli się na parking przed budynkiem, gdzie zaczęli okładać się pięściami i tarzać po ziemi.
Ale są i świeższe przypadki. Nie dalej jak w zeszłym tygodniu zrobiło się głośno o - wtedy jeszcze PiS-owskim - pośle Ryszardzie Kaczyńskim, który na Pomorzu po pijanemu wjechał w płot. Dużo zamieszania zrobił też artykuł "Faktu", który - jak twierdzą dziennikarze tabloidu - opisywał i ilustrował libację podczas wyjazdowego posiedzenia Komisji Kultury i Fizycznej i Sportu Janusza Wójcika. Zabawne zresztą, że Wójcik, znany też z jeżdżenia z wiadomych powodów po torach tramwajowych, był jednym z tych, który poparł zakaz sprzedaży alkoholu 1 czerwca.
W uzasadnieniu tego szlachetnego projektu uchwały posłowie podkreślali, że w Polsce ponad 2 miliony dzieci żyje w rodzinach, które mają problemy alkoholowe. Intencją parlamentarzystów jest więc, by chociaż z okazji swojego święta dzieci te mogły cieszyć się towarzystwem rodziców, którzy nie będą pod wpływem alkoholu. Owszem, nie będą, jeśli nie zaopatrzą się odpowiednio dzień wcześniej. Poza tym zakaz ma jedynie formę apelu, więc raczej trudno się spodziewać, że będzie powszechnie przestrzegany. Pewne jest zaś tylko to, że dziennikarze sprawdzą, czy do własnego apelu zastosują się sami posłowie.
Paweł Jurek