Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski powiedział, że bez względu na to, czy było to działanie przypadkowe czy celowe, strona polska wyraża ubolewanie, że "w miejscu tak szczególnym dla obywateli Federacji Rosyjskiej doszło do takiego wydarzenia". Paszkowski potwierdził, że do MSZ wpłynęła nota od ambasady rosyjskiej z powiadomieniem, że spłonęły wieńce złożone w przededniu Dnia Zwycięstwa na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Warszawie. W nocie - jak mówił - ambasada zwraca się o szczegółowe wyjaśnienie okoliczności tego incydentu oraz o zastosowanie efektywnych środków, aby nie dochodziło do analogicznych zdarzeń w przyszłości. Paszkowski powiedział, że według policji do zapalenia wieńców doszło w sposób przypadkowy, od zbyt blisko postawionego przy kwiatach znicza. - Wszystkie okoliczności zostaną wyjaśnione i w ciągu kilkunastu godzin zostanie stronie rosyjskiej przekazana odpowiedź na notę - zapewnił. Jak poinformował, wieńce zostały złożone podczas uroczystej ceremonii w przededniu Święta Zwycięstwa też m.in. przez wiceszefa MSZ Andrzeja Kremera i ambasadorów kilku państw postradzieckich. Paszkowski zapowiedział, że wszelkie informacje dotyczące tego zdarzenia zostaną przekazane ambasadzie rosyjskiej, ale także ambasadorom tych państw, którzy składali wieńce. Dodał też, że w nocie od ambasady rosyjskiej utrzymanej w języku bardzo stonowanym nie było mowy o "barbarzyńskim zbezczeszczeniu". Dziś rosyjskie MSZ wyraziło "głębokie oburzenie" z powodu - jak to ujęło - "barbarzyńskiego zbezczeszczenia" cmentarza żołnierzy radzieckich w Warszawie. Zapowiedziało też, że będzie domagało się wyjaśnienia tego "aktu wandalizmu" i ukarania winnych. Do sprofanowania nekropolii - według strony rosyjskiej - doszło w sobotę, w dniu, kiedy w Rosji obchodzono 64. rocznicę zwycięstwa nad hitlerowskimi Niemcami. Moskwa utrzymuje, że nieznani sprawcy podpalili wieńce, które poprzedniego dnia złożono przed znajdującym się tam obeliskiem żołnierzy radzieckich. O incydencie w Warszawie poinformowało w sobotę radio Echo Moskwy, powołując się na Ambasadę Federacji Rosyjskiej w Polsce. Według rozgłośni, kilkadziesiąt wieńców zostało oblanych łatwopalną cieczą i podpalonych; spłonęły doszczętnie, ucierpiał także sam pomnik. Policja potwierdziła, że na cmentarzu spłonęło kilkanaście wieńców, jednak jej zdaniem nie ma powodów, by sądzić, że zostały podpalone. - Na obecną chwilę nie ma żadnych przesłanek, które by wskazywały, że wieńce zostały podpalone. To będzie oczywiście wyjaśniane - powiedział w sobotę rzecznik Komendy Stołecznej Policji Marcin Szyndler.