"Polska jest z was dumna"
Przedstawiciele rządu z premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem na czele spotkali się w Katowicach z uczestnikami akcji ratowniczej na terenie zawalonej hali targowej.
W spotkaniu uczestniczyli strażacy, w tym śląski komendant Janusz Skulich, chwalony przez wszystkich za ofiarność i profesjonalizm podczas akcji; policjanci, ratownicy medyczni, ratownicy górniczy oraz Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, wolontariusze PCK.
- Cała Polska jest z Was dumna - mówił premier, zwracając się do ratowników. - Mogę to powiedzieć nie tylko dlatego, że jestem premierem, ale dlatego, że tak myślą wszyscy Polacy. Zdaliście bardzo trudny egzamin z charakteru - powiedział, dziękując za "ogromny wkład pracy, wielką ambicję, wielkie oddanie".
Zdaniem premiera, Śląsk zdał egzamin także dlatego, że jest specyficzny. - Rośniecie razem z tragediami górniczymi, razem ze śmiercią, razem z zawałami. (...) W związku z tym charakter i siła, solidarność, oddanie drugiemu jest wam jeszcze bardziej bliskie - mówił premier.
Premier podziękował też mediom, przede wszystkim śląskim, dzięki którym, jego zdaniem, wszystkie służby szybko dowiedziały się o tragedii i natychmiast stawiły do pracy.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Ludwik Dorn powiedział podczas spotkania, że "ofiarnością i profesjonalizmem ratownicy pokazali, że dumne słowo służba nie jest dźwiękiem pustym".
Z kolei zdaniem ministra zdrowia wszyscy polscy wojewodowie powinni w Katowicach przejść szkolenie, w jaki sposób powinny być prowadzone i koordynowane akcje podobne do sobotniej. - Kilkadziesiąt godzin pokazało, że i inni w Europie mogą się uczyć od nas, od Polaków - mówił Zbigniew Religa.
Wśród uczestników spotkania był ratownik górniczy Andrzej Bąk. Wspominał, że na miejsce tragedii przybył w nocy z soboty na niedzielę. - Znalazłem się w tak drastycznych okolicznościach, które trudno sobie wyobrazić. Z czymś takim, po 20 latach pracy na dole w ratownictwie, spotkałem się po raz pierwszy. Wraz z kolegami znaleźliśmy trzy osoby, w tym małe dziecko. Byli już martwi. To była prawdopodobnie rodzina. Dziecko trzymało mężczyznę za rękę - mówił drżącym głosem. Podobnych zwierzeń ratowników biorących udział w akcji było więcej.
INTERIA.PL/PAP