Prof. Wnuk-Lipiński obawia się, że realia życia politycznego, a także przyspieszona kampania wyborcza zniweczą dobre intencje, które zapanowały w polskim społeczeństwie po całotygodniowej żałobie po ofiarach katastrofy pod Smoleńskiem. Jego zdaniem nie ocaliłby ich apolityczny kandydat w wyborach prezydenckich. "Przecież prezydent nie może być apolityczny, bo jego stanowisko jest polityczne" - uważa profesor. Ostrzega on, że w ostatnim tygodniu nagromadziły się ogromne emocje. Mogą one być wykorzystane ku dobru albo ku złu, stać się zalążkiem jakiegoś przełomu albo początkiem jeszcze bardziej brutalnej wojny domowej w polityce polskiej. Wiele zależeć tu będzie od mediów. Zdaniem prof. Wnuka-Lipińskiego, podczas żałoby wszyscy politycy bez wyjątku zachowali się bez zarzutu, ale ze strony niektórych publicystów widać wyraźnie, że mają bardzo dużą chęć uruchomienia drugiego scenariusza. Jednak profesor uważa, że powrót do wcześniejszego tonu dyskursu publicznego jest mało prawdopodobny. Jego zdaniem, Platforma nie może być pewna zwycięstwa. Na pewno jednak podczas kampanii dojdzie również do oceny prezydentury Lecha Kaczyńskiego - nawet jeśli będzie się ją traktowało tylko jako punkt odniesienia. Gdy zostanie ona wzięta pod lupę, to nagle może się okazać, że owa tygodniowa żałoba była po ludziach, którzy zginęli, ale niekoniecznie po ich dokonaniach politycznych. "Przecież podczas wspominek po prezydencie przypominano raczej jego zasługi z czasów, gdy był prezydentem Warszawy, a nie głową państwa. Więc nawet jeśli uda się znaleźć słowa i hasła, które będą umiały na nowo zdefiniować patriotyzm, to szanse na zwycięstwo w wyborach prezydenckich kandydata PiS nie są zbyt wielkie" - powiedział prof. Wnuk-Lipiński.