Podejrzane kontakty mecenasa
Prokuratura wzywa mecenasa Jana Widackiego. Najpewniej po to, by postawić zarzuty nakłaniania do składania fałszywych zeznań Sławomira R., odsiadującego karę wieloletniego więzienia za zabójstwo.
Sprawę ujawniło "Życie Warszawy" we wrześniu 2005 r.
- Mecenas był u mnie na widzeniu. Zaproponował mi złożenie zeznań na korzyść jednego z szefów "Pruszkowa". Miałem zeznać nieprawdę, by "Malizna" uniknął kary za zlecenie zabójstwa "Pershinga", szefa gangu pruszkowskiego - mówił gazecie Sławomir R. Opowiedział też szczegółowo, w jaki sposób dotarł do niego prof. Widacki. Stało się to za pośrednictwem żony jednego z szefów "Pruszkowa".
- Wiem, komu może zależeć na tym, żeby mnie upodlić w oczach opinii publicznej - odpowiada na zarzuty Widacki. - Byłem pełnomocnikiem Jana Kulczyka przed komisją orlenowską; jestem pełnomocnikiem Jana Kulczyka w Prokuraturze Okręgowej w Częstochowie w sprawie, gdzie prokuratura nie postawiła jeszcze do tej pory zarzutu panu Giertychowi o nakłaniania do fałszywych zeznań - ale sprawa tego dotyczy. Pozwałem do sądu cywilnego o naruszenie dóbr osobistych pana Zbigniewa Wassermanna - wylicza w rozmowie z RMF profesor Widacki.
- Ta sprawa rzuca zupełnie nowe światło na kontakty mec. Widackiego z gangiem pruszkowskim - mówią prokuratorzy. O kontaktach Widackiego z gangsterami opowiadali też świadkowie koronni w sprawie "Pruszkowa".
W 2005 r. TVP ujawniła, że na początku lat 90. Widacki, wówczas wiceszef MSW, pomagał założyć fundację Bezpieczna Służba, która miała pomagać policjantom. Tymczasem fundację, która miała czerpać zyski m.in. z gier losowych, założyły osoby związane z pruszkowskimi gangsterami. W skład rady fundacji weszły m.in. żona i siostra Jeremiasza Barańskiego ps. Baranina (był wtedy poszukiwany międzynarodowym listem gończym).
O założeniu fundacji wiceminister Widacki rozmawiał także m.in. z Aleksadrem Żaglem, który zorganizował spotkanie wiedeńskie Jana Kulczyka i płk. KGB Władimira Ałganowa (Ałganow w połowie lat 90. pracował w firmie Żagla Polmarc).
Po raz pierwszy nazwisko Widackiego w kontekście manipulowania zeznaniami świadków pojawiło się w związku z działalnością komisji ds. Orlenu. Mec. Widacki był wówczas pełnomocnikiem Jana Kulczyka. Miał zaproponować obrońcy zeznającego przed komisją Marka Dochnala, by ten nie składał zeznań obciążających Kulczyka. W zamian prof. Widacki miał obiecać pomoc w uchyleniu aresztu Dochnalowi.
INTERIA.PL/RMF/PAP