PO straszy PiS wyborami
Jeśli Sejm nie ratyfikuje traktatu lizbońskiego, to Donald Tusk poda rząd do dymisji i będzie dążył do przyspieszonych wyborów - to scenariusz, którym politycy platformy straszą PiS. - dowiedział się "Wprost".
Liczą, że uda im się w ten sposób zmusić partię Jarosława Kaczyńskiego do głosowania za ratyfikacją.
- Jeśli traktat zostanie odrzucony głosami PiS, to będzie wstyd na całą Europę. Byłby to bardzo silny argument za skróceniem kadencji - przekonuje jeden z posłów platformy. - Nie chce mi się wierzyć, żeby na to poszli, ale z drugiej strony jestem sobie w stanie wyobrazić polityków PO tłumaczących społeczeństwu, że PiS to taka zacofana partia, że inaczej się nie da. Te wybory byłyby plebiscytem: za integracją lub przeciw. Oczywiście my zostalibyśmy obsadzeni w roli eurosceptycznych oszołomów - mówi poseł PiS, który rozmawiał z politykami platformy.
Mimo to większość posłów nie wierzy w ten scenariusz. Wszyscy pamiętają poprzednią kadencję, w której Jarosław Kaczyński po wyborczy straszak sięgał co kilka tygodni. - Oczywiście do tych wyborów ostatecznie doszło, ale w tym wypadku myślę, że na groźbach się skończy - powątpiewa inny poseł PiS. Politycy PO również przyznają, że wizja przyspieszonych wyborów to przede wszystkim element nacisku na Jarosława Kaczyńskiego. - Upadek traktatu formalnie nie jest wystarczającym powodem do dymisji, ale? pokusa, żeby zepchnąć PiS do poziomu 10 procent, jest duża - takiego SMS-a przysłał dziennikarzom "Wprost" jeden z ministrów w rządzie Tuska.
Michał Krzymowski
Wprost