Plamy na 36. Pułku. 18 pilotów z wyrokami
80 osób z zarzutami, 33 (w tym 18 pilotów) po prawomocnych wyrokach za drobne przestępstwa - tak wyglądał 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego w dniach poprzedzających katastrofę pod Smoleńskiem, pisze "Gazeta Wyborcza".
"Gdyby poinformowano nas o tych wyrokach, musielibyśmy odebrać skazanym i oskarżonym żołnierzom certyfikaty dostępu do informacji niejawnych. I tym samym uziemić cały pułk " - powiedział "GW" oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Chodzi o wyłudzanie diet na zagraniczne delegacje i zwrotu należności za fikcyjne noclegi w hotelach. "Kwoty nadużyć nie były duże - od kilkuset do 2 tys. dolarów" - twierdzi urzędnik MON.
Sprawa sięga do 1997 roku. "Wielu myślało, że wszystko się rozeszło po kościach, aż tu nagle od 2008 roku zaczęły zapadać wyroki" - mówi rozmówca "GW". Ostatnie orzekano jeszcze przed katastrofą. Po 10 kwietnia uznano, że "nie wypada o tym mówić".
Były dowódca pułku kpt. Tomasz Pietrzak zapewnia, że "wszędzie się dzieją takie rzeczy, w innych pułkach, w MON..." i radzi dziennikarzom: "A co z dietami europosłów? O tym piszcie".
Dlaczego w pułku wyłudzano diety? - pyta gazeta. Mimo wysokich kwalifikacji zarobki pilotów tej jednostki nie są wysokie. Dostają 5 tys. zł na rękę plus dodatki. Dla porównania - w lotnictwie cywilnym tej klasy piloci zarabiają ok. 20 tys.
O sprawie więcej w dzisiejszej "Gazecie Wyborczej".
INTERIA.PL/PAP