PKP: Koniec protestu!
Po decyzji Sejmu o dodatkowych pieniądzach na przewozy regionalne kolejarze zawieszają akcję protestacyjną. Sejm - głosami opozycji - zapisał w przyszłorocznym budżecie 550 mln zł na regionalne przewozy kolejowe.
Sześć kolejarskich związków zawodowych, nienależących do Krajowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego, podpisało dzisiaj w Warszawie porozumienie dotyczące restrukturyzacji i regionalizacji PKP. Pozostałe związki mają czas na zastanowienie do poniedziałku.
- Po wielu godzinach, po tym co wydarzyło się w Sejmie, po rozmowach z samorządami wojewódzkimi, został wypracowany dokument, który podpisałem. Gwarantuje on spokojne przeobrażenia kolei w uzgodnieniu z samorządami i Komisją Trójstronną - powiedział po spotkaniu wicepremier Marek Pol.
- Mam nadzieję, że porozumienie podpiszą pozostałe związki. Jeżeli protesty będą nadal trwały, to porozumienie nie wejdzie w życie. Przewozom regionalnym zagwarantowano dziś takie pieniądze, jakich nigdy nie widziały, i pewnie już nie zobaczą. Dalsze protesty byłyby więc nierozsądne - zastrzegł Pol.
- Część związków podpisała porozumienie, teraz jedziemy na ul. Targową (siedziba Krajowego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego) uzgadniać resztę stanowisk i ewentualny cykl podpisywania dokumentu - powiedział rzecznik protestujących, Leszek Miętek.
- Powoli szacujemy straty kolei powstałe w wyniku protestu. Ostatecznie trzeba przyznać, że kolej zyska na wydarzeniach ostatnich dni. Pierwszy raz od restrukturyzacji PKP mamy bowiem zagwarantowane środki na przyszły rok - oświadczył dziennikarzom dyrektor generalny PKP Maciej Męclewski.
- Podjęliśmy decyzję o zawieszeniu akcji protestacyjnej z uwagi na dobrą wolę rządu i uchwalenie dziś przez Sejm, że przewozy regionalne otrzymają dodatkowe pieniądze. Protest głodowy będzie jednak prowadzony do czasu podpisania porozumienia - zapowiada rzecznik protestujących kolejarzy Leszek Miętek.
Rząd nie jest zachwycony decyzją Sejmu. - Nie mogę potwierdzić tego, że będziemy popierali, dlatego że to nam zupełnie wywraca program rządowy, który przyjęliśmy - powiedział Maciej Leśny, wiceminister infrastruktury odpowiedzialny w resorcie za kolej.
W podobnym tonie wypowiadał się Jerzy Hausner. - Chciałbym, by nasza rozmowa i nasze współdziałanie polegało na tym, że rozwiązujemy sprawy naprawdę, a nie na pokaz - tłumaczył.
Dzisiejsze rozmowy kolejarzy z rządem przerwano; wicepremierzy Marek Pol i Jerzy Hausner oświadczyli, że nie są w stanie spełnić związkowych postulatów. Dalszych rozmów nie będzie. Rząd nie godzi się na przywrócenie wszystkich zawieszonych linii regionalnych. Proponuje wznowienie 288 z 518 zlikwidowanych połączeń. Nie ma także zgody na zamrożenie zmian w spółce Przewozy Regionalne na rok. Dopiero decyzja Sejmu skłoniła kolejarzy do przerwania protestów.
Od rana do strajku przyłączały się poszczególne węzły kolejowe. Ruch został wstrzymany w Nowym Sączu, Olsztynie i Iławie, Chojnicach, Katowicach, Bielsku-Białej, Jaworzenie-Szczakowej, Katowicach i Czechowicach-Dziedzicach i Lublinie.
W tym ostatnim mieście na dworcu kolejowym panował totalny chaos - najbardziej dał się we znaki brak jakiejkolwiek informacji:
Już wczoraj kolejarze zablokowali ruch na największym węźle kolejowym w kraju - w Tarnowskich Górach. Tarnogórscy kolejarze nie ukrywali dzisiaj zaskoczenia, że wszystko stało się tak szybko, ale jak powiedział szef kolejarskiej Solidarności w Tarnowskich Górach, Ryszard Plach, zaufali członkom komitetu protestacyjnego. - Być może jak będzie porozumienie to akcję odwołamy, ale tylko porozumienie, które zaakceptujemy - tak jeszcze kilka godzin temu mówił Plach.
Teraz - jak dodaje - z jednej strony kolejarze przerywają protest po dzisiejszej decyzji Sejmu, dzięki której mają znaleźć się pieniądze na przewozy regionalne. Z drugiej jednak strony zaznacza, że to tylko zawieszenie akcji.
Kolejarze w każdej chwili gotowi są ją wznowić, jeśli tylko odpowiednie porozumienie w Warszawie między stroną związkową a rządową nie zostanie zawarte. Nie zamierzają także rezygnować ze zmian w regionalnym rozkładzie jazdy. Chodzi już nie tyle o przywracanie niektórych pociągów, ile ich lepsze skomunikowanie.
W Tarnowskich Górach kolejarze zastrajkowali wczoraj jako pierwsi i skończyli dziś jako ostatni. Pierwszy pociąg osobowy - licząc od wczorajszego wieczoru - wjechał na tarnogórski dworzec po godzinie 15.
Po południu głodówkę przerwali kolejarze z Opola. Strajk rozpoczął się w poniedziałek rano, od dzisiaj protestujący nie przyjmowali również żadnych płynów.
- Nie tylko my kolejarze, ale chyba wszyscy są zadowoleni z porozumienia. Zyskaliśmy bardzo dużo, chyba nawet więcej niż liczyliśmy - powiedział przewodniczący Związku Zawodowego Dyżurnych Ruchu PKP w Opolu Marek Szurgot, który od początku prowadził głodówkę. - Punktualnie o 16.00 zaczynamy ponownie przyjmować płyny, jesteśmy chyba w niezłej formie, po wizycie lekarza okaże się, czy możemy iść do domu - dodał.
Nie ma już problemów z komunikacją kolejową w Pomorskiem. O tym, że ruch pociągów odbywa się normalnie od momentu zawieszenia akcji protestacyjnej - poinformował p.o. rzecznika prasowego Pomorskiego Zakładu Przewozów Regionalnych PKP w Gdyni Tomasz Iżycki.
Dodał, że tuż po ogłoszeniu zawieszenia akcji kilkunastu kolejarzy na około kwadrans weszło na tory, po których kursują pociągi dalekobieżne w Gdyni-Głównej. - Stało się to zapewne w wyniku braku przepływu informacji - wyjaśnił.
Pomorscy kolejarze rozpoczęli protest dzisiaj o godz. 10. Na jednym z ważniejszych węzłów kolejowych w Tczewie stanęły cztery pociągi pasażerskie. Z Helu do Gdyni nie wyjechał pociąg osobowy. Na stacji w Somoninie stanął pociąg osobowy relacji Kościerzyna-Gdynia. Ok. 60 protestujących kolejarze zablokowało tory w Chojnicach. Nie odjeżdżały stamtąd żadne pociągi.
INTERIA.PL/RMF/PAP