Poseł na blogu zadał pytania dotyczące ewentualnego nadużywania alkoholu przez głowę państwa. Prokuratura Rejonowa Lublin-Północ z urzędu prowadzi śledztwo w tej sprawie. Ustala m.in. na jakiej podstawie Palikot formułował swoje pytania, czy nie doszło znieważenie lub poniżenia prezydenta RP. Po niemal dwugodzinnym przesłuchaniu Pitera powiedziała dziennikarzom, że była świadkiem wezwanym przez prokuraturę na zlecenie sądu. - Powiedziałam, że nic na ten temat nie wiem - oznajmiła. Dodała, że była przesłuchiwana prawdopodobnie dlatego, że komentowała kiedyś tę sprawę na łamach prasy. Pitera - jak powiedziała - była pytana m.in. o to jak długo zna prezydenta, czy kiedykolwiek cierpiał on na jakiekolwiek choroby, i czy ona uważa, że pytania zadane przez Palikota naruszyły dobra prezydenta. - Odpowiedziałam, że ja czytam internet i przypominam sobie dywagacje na temat odwołania wizyty prezydenta, jednej z pierwszych zagranicznych, kiedy prawdę powiedziawszy komentarze internautów były wielokrotnie gorsze. - Uważam, że pytania Palikota dawały prezydentowi szanse na przecięcie różnych nieprzyjemnych plotek, z której pan prezydent nie skorzystał - powiedziała Pitera. Pitera podkreśliła, że nie lubi plotek i sama nie plotkuje. - Plotka troszkę działa tak jak pierwiastki radioaktywne po wybuchu Czarnobyla. Nikt tego nie widzi, wszyscy wiedzą, że one są i bardzo szkodzą, ale bardzo trudno je zmaterializować. Tak samo działa plotka i dlatego bawienie się w wyjaśnienie plotki jest rzeczą naprawdę niemożliwą. To stracony czas - powiedziała. Przed rozpoczęciem przesłuchania Pitera mówiła dziennikarzom, że Palikot swoimi wypowiedziami "może trochę przesadził, aczkolwiek są kraje, gdzie tego typu informacje są udzielane". - Natomiast może był trochę za nachalny - dodała. Przesłuchany w poniedziałek Palikot mówił dziennikarzom, że nie ujawnił prokuraturze od kogo słyszał o kłopotach ze zdrowiem prezydenta, a jedynie podał, że te informacje pochodziły "ze wszystkich stron politycznych".