Piskorski nie jest podejrzany
Prokuratura Apelacyjna w Krakowie poinformowała, że były prezydent Warszawy Paweł Piskorski nie jest ani świadkiem, ani podejrzanym w śledztwie przez nią prowadzonym. Tygodnik "Wprost" napisał, że obecnego eurodeputowanego PO obciążają zeznania skruszonych gangsterów.
- W zeznaniach świadków w tym śledztwie pojawiają się nazwiska kilku różnych osób - powiedział rzecznik prokuratury Jarzy Balicki. Z uwagi na toczące się śledztwo nie chciał jednak szerzej się wypowiadać. - W każdym razie faktów dotyczących jakichkolwiek podejrzeń co do działalności przestępczej nie ma - powiedział rzecznik o Piskorskim.
Także sam Piskorski zdecydowanie zaprzeczył zarzutom pod jego adresem. - Nie miałem i nie mam żadnych powiązań ze światem przestępczym. Przywołani w artykule świadkowie nie są mi znani, a wszystkie przedstawiane przez nich informacje są kłamstwem - oświadczył Piskorski. Były prezydent Warszawy wystąpił do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro, aby - jeśli przywołane w artykule "Wprost" zeznania rzeczywiście zostały złożone - został niezwłocznie przesłuchany w charakterze świadka. Piskorski chce też wystąpić na drogę sądową przeciwko redakcji tygodnika w obronie swojego dobrego imienia.
Według "Wprost", dwaj świadkowie koronni współpracujący z amerykańską agencją antynarkotykową obciążają Piskorskiego. Miał on próbować wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku.
"Wprost" dotarł do zeznań jednego ze skruszonych gangsterów, Leszka P. "Wielokrotnie Marian W. mówił do mnie, że prowadził przestępcze interesy z ówczesnym prezydentem Warszawy Pawłem Piskorskim. Ja nie interesowałem się tą sprawą, dlatego nie znam szczegółów, poza tym iż wspólnie z Pawłem Piskorskim i jakimś Włochem zamierzali wyłudzić pieniądze z zagranicznego banku" - miał zeznać gangster w Wiedniu przed oficerami Centralnego Biura Śledczego i prokuratorem z krakowskiej Prokuratury Apelacyjnej.
W zeznaniach ma też być mowa o szlachetnych kamieniach o zawyżonej wartości, które miały stanowić zabezpieczenie dla wyłudzonego kredytu. "O ile sobie dobrze przypominam, to w związku z wyłudzeniem tego kredytu (...) W. mówił, że spotykał się z Piskorskim [wówczas prezydentem Warszawy] jakiś Włoch. Według W., miał to być adwokat włoskiej Camorry. Te rozmowy były prowadzone po to, by omówić szczegóły związane z wyłudzeniem z banku kredytu przy okazji prowadzenia robót przy budowie warszawskiego metra" - miał zeznać Leszek P.
"Wprost" twierdzi dalej, że krakowska prokuratura chce sprawdzić, czy bank wymieniany w zeznaniach to londyński Goldman Sachs, który w okresie, gdy Paweł Piskorski był prezydentem Warszawy, zaoferował miastu przygotowanie emisji euroobligacji dla sfinansowania dalszej budowy metra i stołecznej obwodnicy. Z transakcji nic ostatecznie nie wyszło.
"Wprost" pisze też, że dla amerykańskich organów ścigania Leszek P. jest wiarygodny jako świadek. - Jego zeznania dotychczas zawsze się potwierdzały. Ma on świadomość, że gdyby próbował przekazywać nam nieprawdziwe informacje, naraziłby się na zaostrzony wymiar kary w USA - powiedział gazecie oficer amerykańskiej agencji antynarkotykowej.
INTERIA.PL/PAP