Piotr Amsterdamski
Nie są jeszcze znane bezpośrednie przyczyny tragicznej śmierci w Tatrach Piotra Amsterdamskiego, astronoma, fizyka, tłumacza, działacza opozycji i alpinisty. 13 lutego 2008 roku w rejonie Wielkiego Szczytu Mięguszowieckiego w Tatrach Wysokich znaleziono jego ciało.
Piotr Amsterdamski zginął podczas samotnej wspinaczki na Filarze Szczytu Mięguszowieckiego, którą rozpoczął we wtorek, 12 lutego. Jego ciało zostało znalezione w tak zwanym Dolnym Kominie przez zespół ratowników TOPR, który szedł tą samą drogę. Wcześniej informację o śmierci astronoma przekazali TOPR turyści, którzy zauważyli wiszące na linie ciało Amsterdamskiego.
Amsterdamski miał 52 lata. Był wybitnym fizykiem zajmującym się kosmologią kwantową i jednym z najlepszych tłumaczy. Ostatnio wykładał także fizykę dla studentów astronomii Uniwersytetu Zielonogórskiego.
W pracy naukowej Amsterdamski zajmował się między innymi kosmologią kwantową i teorią nadprzewodzących strun. W latach osiemdziesiątych był pracownikiem Centrum Astronomicznego im. Mikołaja Kopernika w Warszawie, jednak w związki z działalnością opozycyjną - był współpracownikiem KSS KOR, potem działaczem NSZZ "Solidarność", w stanie wojennym internowany - musiał opuścić kraj. Doktorat zrobił już na emigracji, w Stanach Zjednoczonych. Jego promotorem był James B. Hartle, kosmolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Potem astronom był związany z Uniwersytetem Teksańskim w Austin.
- Piotr w fizyce i astronomii wybierał sobie najbardziej awangardowe obszary takie jak kosmologia kwantowa - wspomina dr Stanisław Bajtlik z warszawskiego CAMK, który z Mieczysławem Prószyńskim, Romanem Juszkiewiczem i Piotrem Amsterdamskim na początku 1986 roku opublikował pracę o mikrofalowym promieniowaniu tła. - Był wspaniałym przyjacielem, człowiekiem wielkich pasji, niezwykle odważnym w życiu, także w pracy - mówi Bajtlik.
Amsterdamski był autorem ponad 20 prac naukowych. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku zaczął także tłumaczyć, przede wszystkim książki naukowe i popularnonaukowe. Przełożył na polski między innymi dwa bestsellery słynnego angielskiego astrofizyka Stephena Hawkinga - "Krótką historię czasu" i "Wszechświat w skorupce orzecha". Za tę ostatnią w 2003 roku otrzymał nagrodę im. Jerzego Kuryłowicza dla najlepszego tłumacza książek naukowych.
Ostatnią wielką pasją Piotra Amsterdamskiego była wspinaczka skałkowa i górska. Swoją przygodę z alpinizmem rozpoczął dość późno, bo w wieku 45 lat, gdy jego syn Jerzy miał już lat dziesięć. Jakub Radziejowski, prezes warszawskiego Uniwersyteckiego Klubu Alpinistycznego i przyjaciel Amsterdamskiego uważa, że mimo tak późnych początków astronomowi udało się bardzo dobrze rozwinąć i stać się prawdziwym alpinistą. - Piotr był starszy od większości członków naszego klubu, ale zupełnie nie przeszkadzało mu to uczestniczyć w znacznej większości naszych wyjazdów. Bez wątpienia wspinał się dużo intensywniej niż niejeden z młodszych kolegów - mówi o Amsterdamskim Radziejowski.
Amsterdamski zrobił kilka trudnych dróg w Tatrach, między innymi Kazalnicę i Małego Młynarza. Wraz z Janem Hobrzańskim i Jakubem Radziejowskim w 2005 roku wytyczył także nową drogę wspinaczkową na Wielkim Szczycie Mięguszowieckim. Z Arkadiuszem Kubickim wspinał się także w Alpach i w Dolomitach, gdzie zrobił południową ścianę Marmolady i Tofany. Amsterdamski przeszedł również samotnie kilka dróg w górach polskich i włoskich.
- Piotra, jak jechał się wspinać, to nie było taryfy ulowej, zawsze było widać jego wielką pasję i zaangażowanie. Jednocześnie jednak było w nim dużo pokory wobec gór oraz szacunku dla doświadczenia innych - wspomina Radziejowski. - Nigdy nie było tak, że on jest panem profesorem i ze względu na jego pozycję społeczną czy wiek nie można mu było nagadać. Swoich kolegów z większym stażem wspinaczkowym, choć często dużo młodszych, traktował jak dobrych nauczycieli i darzył ich pełnym zaufaniem. Dzięki temu w górach świetnie się z nim współpracowało - dodaje Radziejowski.
- Był bardzo ciekawym człowiekiem, świetnym rozmówcą i przede wszystkim oddanym kolegą. Wszystkim nam będzie bardzo Piotra brakowało - kończy swoje wspomnienie o Piotrze Amsterdamskim Jakub Radziejowski.
INTERIA.PL/PAP