Pawłowicz: Słowo "bokser" nie jest obraźliwe. RP zawiadamia prokuraturę
- Mam prawo do korzystania z wolności słowa - mówi Krystyna Pawłowicz o swojej wypowiedzi na temat poseł Anny Grodzkiej. Tymczasem Ruch Palikota zawiadomił prokuraturę w związku z jej wypowiedziami dotyczącymi homoseksualistów i posłanki RP Anny Grodzkiej.
Na spotkaniu w Mińsku Mazowieckim posłanka PiS powiedziała o niej, że "To nie jest tak, że jak się człowiek nażre hormonów i zrobi sobie operację, to się staje kobietą. Kod genetyczny decyduje". Stwierdziła też, że Grodzka ma twarz boksera.
Natomiast podczas ubiegłotygodniowej debaty w Sejmie nad projektami w sprawie związków partnerskich Pawłowicz mówiła m.in.: "W relacjach homo nie ma żadnego pożycia, jest najwyżej jałowe użycie drugiego człowieka, traktowanego jak przedmiot". Podkreślała też, że proponowane związki mają cel "czysto hedonistyczny, autodestrukcyjny dla człowieka, partnera, członków jego rodziny; mają zapewnić na koszt społeczeństwa i budżetu, ale nie w interesie społecznym, wygodne i łatwe praktykowanie egoistycznych pragnień".
Posłanka PiS powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej, że zarzucający jej złamanie norm nie rozumieją mechanizmów wolności i nie dopuszczają innych poglądów.
Pawłowicz mówi, że być może jej stwierdzenia nie są eleganckie, ale słowo "bokser" w kontekście osoby, "która jako mężczyzna spłodziła dziecko", nie jest obraźliwe.
Krystyna Pawłowicz dodaje, że od pojawienia się sprawy jej wypowiedzi, spotyka się z nękaniem i groźbami w Internecie. Zapowiada, że jeśli pojawią się kolejne, będzie podejmować kroki prawne.
Według RP Pawłowicz mogła złamać art. 256 Kodeksu karnego mówiący o tym, że "kto publicznie propaguje faszystowski lub inny totalitarny ustrój państwa lub nawołuje do nienawiści na tle różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo ze względu na bezwyznaniowość, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2".
PAP/IAR