- W projekcie ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, nie będzie zapisu o opłatach za zdrowie - potwierdził wczoraj w Kielcach Jerzy Hausner. SLD obawiało się precedensu w przypadku opłat za zdrowie. Także lekarze są przeciwni tego typu ryczałtom. - Zdecydowana większość pacjentów to emeryci i renciści. Nie stać ich nawet na zapłacenie za leki, a 10 złotych ściągnięte z każdego pacjenta nie podreperuje szpitalnych finansów - przekonywała Marzena Pełszyńska, dyrektor szpitala przy ulicy Banacha w Warszawie. - Niczego to nie pokrywa, żadnego pobytu. Przecież koszt leczenia jednego pacjenta w szpitalu to jest około 300-400 złotych z lekami, więc nie bardzo rozumiem całej tej idei. - dodała Pełszyńska. Z ideą wicepremiera Hausnera nie zgadzają się też pacjenci, czekający w długiej kolejce np. do laryngologa. Innego zdania są natomiast lekarze i właściciele prywatnych przychodni, którzy mają podpisane umowy z Narodowym Funduszem Zdrowia. Gdyby pieniądze od pacjentów zostawały w przychodniach, to szczególnie małe placówki mogłyby sporo skorzystać. - Nominalna złotówka jest bardzo dużą kwotą jak na poziom pieniędzy, który otrzymujemy miesięcznie za pacjenta - powiedział Stefan Jakubowski z warszawskiej przychodni Mariańska.