Rzeczywistość pokazuje, że część gmin bardzo dobrze radzi sobie w pozyskiwaniu unijnych pieniędzy, ale równie spora - o ile nie większa - nie potrafi tego zrobić. Nowoczesna sieć wodociągowa, dwa licea i hala widowiskowo-sportowa na 700 osób - to tylko część inwestycji, które w ciągu niespełna 2 lat powstały w podkrakowskiej gminie Świątniki Górne. Jak to możliwe, skoro roczny budżet tej gminy to zaledwie 12 mln zł? Burmistrz Jerzy Batko tłumaczy, że swoje projekty realizuje korzystając z unijnych środków. - Gmina zainwestowała już 6 mln zł z kasy Unii Europejskiej, ale to nie koniec - w planach jest budowa stadionu piłkarskiego, krytej pływalni i oczyszczalni ścieków. Nie zaciągamy długich kredytów. To daje nam ogromne możliwości teraz i taką prowadziliśmy politykę, licząc na to, że kiedy będziemy wchodzić do Unii Europejskiej będą do uzyskania duże środki, ale pod warunkiem, że będzie gminę stać na wkład własny - mówi Jerzy Batko. Z inwestycji prowadzonych w Świątnikach zadowoleni są również mieszkańcy. Rozmawiał z nimi reporter RMF Grzegorz Nowosielski: Jest też druga strona medalu. Gmina Kodrąb w Łódzkiem - 5 tys. mieszkańców, 16-procentowe bezrobocie, a po majowym gradobiciu pustki w kasie. W tej gminie także marzą się unijne środki na inwestycje. - Gdyby były pieniądze z Unii to można by było zmienić praktycznie wszystko. Kodrąb na pewno jest gminą biedną, ludziom żyje się biednie. W dużej mierze jest to gmina rolnicza i nie ma tu nawet skupionych większych miejsc pracy - mówi sekretarz gminy Wioletta Marcinkowska. Kodrębowi trudno skorzystać z unijnej pomocy, bo gmina nie ma pieniędzy na wkład własny. A potrzeb jest naprawdę bardzo dużo - nie ma kanalizacji, oświetlenia, a drogi są w opłakanym stanie.