Ogólnopolski strajk nauczycieli. Odpowiedź MEN
Związki zawodowe, z ZNP na czele, zapowiedziały rozpoczęcie ogólnopolskiego strajku nauczycieli od 8 kwietnia. - Jestem przekonany, że nie przystąpią do żadnych działań o charakterze destrukcji systemu - mówi podsekretarz stanu w MEN Maciej Kopeć.

Szef ZNP Sławomir Broniarz poinformował na konferencji prasowej, że szkoły i przedszkola staną 8 kwietnia. Akcja strajkowa rozpocznie się tuż przed egzaminem gimnazjalnym, który jest zaplanowany na 10 kwietnia. Wcześniej, bo do 25 marca, rozpoczną się tzw. referenda strajkowe. Wówczas będzie wiadomo, które szkoły wezmą udział w akcji ZNP. (Więcej tutaj).
Na planowane działania nauczycieli błyskawicznie odpowiedziało Ministerstwo Edukacji Narodowej, które 1,5 godziny po konferencji prasowej ZNP zwołało własną.
- MEN z dużym zaniepokojeniem przyjmuje informacje, o których mówił prezes ZNP. Wszyscy powinniśmy mieć świadomość, że egzamin jest wymagany do ukończenia szkoły. Uczeń musi przystąpić do egzaminu. Dalej wynik egzaminu gimnazjalnego i ósmoklasisty jest elementem ważnym przy rekrutacji. Inaczej mówiąc, wszystkie działania które zapowiada ZNP, czyli strajk od 8 kwietnia, może zakłócić przebieg egzaminów - powiedział podsekretarz stanu w MEN Maciej Kopeć.
Postulaty ZNP = 15 mld zł
Prezes ZNP Sławomir Broniarz powiedział, że obie strony mają około 40 dni, by dojść do porozumienia. Wydaje się to trudne, bo spełnienie sztywnych postulatów ZNP kosztowałoby 15 mld zł.
- Jeśli ZNP będzie chciał rozmawiać konkretnie, to minister edukacji jest otwarty. Ale widzimy, że 1000 zł i kropka. Nie ma w tej chwili możliwości, by tak stawiać ten postulat, bo to nie 1000 zł, ale 15 mld zł - powiedział Kopeć.
Kopeć dziwi się, że ZNP nie jest elastyczne w negocjacjach. Uważa, że nauczyciele nie chcą pójść na żadne ustępstwa.
- Waloryzacja podwyżek nastąpiła w roku 2017. Nauczyciele zaczęli otrzymywać podwyżkę stosunkowo wcześnie. Najpierw 5 proc., potem kolejne 5 proc., a następna 5-procentowa będzie od 1 września 2019 roku. Równocześnie nowelizacja przewiduje wsparcie dla nauczyciela, głównie stażysty (1000 zł), a także tych, którzy się wyróżniają. Gdybyśmy spojrzeli na postulaty ZNP, zdecydowana ich większość została zrealizowana. Głównie chodzi o opiekę przedszkolną, opiniowania arkuszy, składów komisji konkursowych, opieki nad dzieckiem w szkole. Gdybyśmy popatrzyli na ogromne transfery na rzecz uczniów, to te działania daleko wykraczają poza to, co postulował ZNP. Możemy się zastanawiać, do czego prowadzą działania ZNP - dodaje Kopeć.
- Dla mnie to rzecz dziwna, bo uczestnicząc w negocjacjach próbowaliśmy ustalić, co jest istotą postulatów ZNP. Wydaje się, że jedynym postulatem ZNP jest mityczne 1000 zł - dodał.
Egzaminacyjny paraliż?
Na dziś MEN nie ma rozwiązania na wypadek faktycznego strajku w czasie egzaminów. Jest co prawda dodatkowy, czerwcowy termin, ale trudno powiedzieć, czy mogłaby w nim wziąć udział duża grupa uczniów. Do tej pory brali w nim udział nieliczni.
Inna kwestia to sprawdzanie arkuszy. Jeśli egzaminy byłyby napisane później, może się zdarzyć, że część prac nie zostanie sprawdzona, a co za tym idzie, może opóźnić się proces rekrutacji do szkół.
- Przebieg egzaminów reguluje prawo. Przystąpi do nich ponad milion uczniów. Egzaminy pomyślane są zgodnie z harmonogramem, który uwzględnia całą procedurę, jak np. drukowanie arkuszy, sprawdzanie ich, a potem rekrutację do szkół. Gdyby egzamin odbył się w innym czasie, to nie ma możliwości, by tyle arkuszy sprawdzić. Każde zakłócenie będzie wydarzeniem niespotykanym, którego dotąd nie było. W czerwcu jest jeden termin, dla tych, którzy z różnych powodów losowych nie mogli przystąpić do egzaminu. Dotyczy to niewielkiej grupy uczniów - dodaje minister.
- Jestem przekonany, że nauczyciele nie przystąpią do żadnych działań o charakterze destrukcji systemu - kończy Maciej Kopeć.
Łukasz Szpyrka