- Z obawy przed posądzeniem o korupcję procedury wloką się latami, a w skrajnych przypadkach żandarmeria wojskowa wszczyna postępowania przeciwko oficerom składającym zapotrzebowanie - dodaje Łuczak. O tym, że z zaopatrzeniem polskiego kontyngentu w Afganistanie jest źle, mówi już nawet premier Donald Tusk. - Potrzebujemy tam lepszego wyposażenia, a nie więcej żołnierzy - ogłosił wczoraj szef rządu, wykluczając, że do Afganistanu zostaną wysłane posiłki w sile od 200 do 500 żołnierzy. - Dlaczego mimo kryzysu tak duże kwoty pieniędzy, jakie trafiają do polskiej armii, nie są dedykowane tam, gdzie rzeczywiście jest zagrożenie dla naszych żołnierzy - mówił wyraźnie poirytowany premier. Podobne nastroje panują także w armii. Eksperci zwracają także uwagę na całkowicie nieracjonalne gospodarowanie funduszami Ministerstwa Obrony na modernizację uzbrojenia - zauważa "Polska". - Popełnione zostały strategiczne błędy. Zamiast dokonać skoku technologicznego i zainwestować w bezzałogowe aparaty latające, które sprawdzają się w każdych warunkach, wydaliśmy ogromne pieniądze wyłącznie na zakup samolotów F-16, które nie są przecież najnowszymi konstrukcjami - mówi "Polsce" generał Stanisław Koziej, były wiceminister obrony narodowej. - Zamiast kupowania aż 48 samolotów F-16, które i tak osiągną gotowość bojową około 2018 r., można było wydać część pieniędzy na samoloty bezzałogowe, które potrzebne są w Afganistanie teraz - przyznaje Wojciech Łuczak. Przeczytaj także: Premier: Trzeba więcej sprzętu, a nie żołnierzy Roman Graczyk: Śmierć, populizm i bezmyślność Klich: Wątpliwości wokół akcji w Afganistanie Wojsko ujawniło szczegóły ataku na polski patrol